Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera tygodnia: "Lokatorka" - czyli dzika reprywatyzacja wreszcie w kinie (felieton filmowy)

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski

Taki film da się odpowiednio przetrawić tylko w Polsce. I to nie z powodu przekomplikowania fabuły, czyli doprawienia jej kodami czytelnymi tylko dla nas. Po prostu nikt na świecie nie byłby w stanie pojąć, jak w normalnym, demokratycznym kraju - a nie jakiejś satrapii za morzami - mogło dojść do takiego rabunku na rympał. I to w cudnym majestacie prawa. Dzika reprywatyzacja już się pewnie nie powtórzy, ot, co najwyżej wyłazić będzie smrodem z życiorysów ludzi bogatych i wybitnych. A może i nie będzie? W końcu to reprywatyzacyjne doświadczenie uczy nas boleśnie, że w Polsce można wszystko.

Na „Lokatorkę” – polską premierę mierzącą się z tą historią - czekałem więc gorliwie, lecz z niepokojem lekkim. Gorliwie, bo zawsze serducho raduje kino społeczne wprost, bez uciekania się, co ostatnio modne, do używania PRL-owskiego sztafażu. A z niepokojem, czy nie będzie tu jakiejś politycznej wkładki. Na szczęście nie ma. – Zmieniają się nazwiska, ale ludzie zostają ci sami – ocenia w „Lokatorce” naszą klasę urzędniczo-polityczno-prawniczą jeden z przekrętasów… Tyle, że dostaliśmy film, który jednoznacznie ocenić trudno. Bo ani to dzieło nieudane, ani majstersztyk.

Tak więc pierwsza część „Lokatorki” to opowieść o dramacie Janiny Markowskiej – postaci wzorowanej na Jolancie Brzeskiej. Działaczki lokatorskiej, osaczanej przez czyścicieli kamienic, której spalone zwłoki znaleziono w lesie. Część druga to śledztwo w sprawie jej śmierci, a raczej rozpaczliwa walka młodej policjantki o prawdę.

Cóż, „Lokatorka” stara się dotknąć wszelkich aspektów dzikiej reprywatyzacji, co jak na jeden film było wyzwaniem nierealnym. Mamy tu i objaśnianie całego mechanizmu przejmowania budynków, i skutki tych działań – czyli okrucieństwo czyścicieli – i zniuansowaną otoczkę społeczną temu towarzyszącą. Ciekawa jest choćby włożona w usta młodego policjanta sugestia, czemu los lokatorów był długo obojętny dla reszty Polski: bo reszta Polski swoje mieszkania kupowała za upiorne kredyty, nie kibicowała więc przesadnie mieszkańcom komunałek z groszowymi czynszami przez lata.

Tyle, że to wielowarstwowe pokazanie problemu to i sukces, i przekleństwo „Lokatorki”. Bo przez to nic nie wybrzmiewa do końca. Ani thrillerowo ujęta tragedia starszej kobiety, samotnej w walce z systemem, ani dramat społeczny o przekręcie stulecia, bo jednak za dużo tu skrótów, ani nawet czarny kryminał o samotności i oportunizmie. Aż by się chciało każdy z tych wątków pociągnąć, ot, choćby dać więcej pograć znakomitej Sławomirze Łozińskiej, czy w ogóle parę postaci namalować, zamiast je szkicować… Ale są też plusy. Ciekawe pomysły realizacyjne, dzięki którym sporo się tu pokazuje, zamiast o tym gadać, kilka smacznych ról, czy też konsekwentne pogłębianie klimatu noir na poważnie... Cóż, mam tylko nadzieję, że temat wróci. W końcu, jak słyszymy w filmie, słynny gang obcinaczy palców w czasie całej swojej działalności zarobił tyle, co cwaniacy na połowie jednej z dziesiątek reprywatyzowanych kamienic.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Premiera tygodnia: "Lokatorka" - czyli dzika reprywatyzacja wreszcie w kinie (felieton filmowy) - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska