Jak podaje portal, pasożyt najprawdopodobniej przedostał się do gałki ocznej radiowca za pośrednictwem wcześniejszego nosiciela, którym był kot.
– Zaczęło się jako zawijas w moim wzroku – powiedział Rheinberger w ABC Tasmania. – Jakby w moim oku brakowało jakiejś informacji – kontynuował. – Potem zawijas zamienił się w spory ślepy kawałek i zaczął się rozprzestrzeniać – dodał.
Jak mówi dziennikarz, stracił niemal jedną czwartą wzroku. Okulista zdiagnozował u niego udar siatkówki i zablokowanie tętnicy, a potem odesłał go do szpitala.
Najpierw lekarze twierdzili, że to skrzep. Następnie chirurdzy przeprowadzili u Rheinbergera witrektomię.
Okazało się jednak, że to nie był skrzep. Problemy dziennikarza zostały wywołane przez toksoplazmozę, chorobę pasożytniczą. Pasożyty - pierwotniak Toxoplasma gondii - występuje w jedzeniu i odchodach kotów. – Toksoplazmoza zablokowała mi tętnicę w oku i spowodowała udar w siatkówce – powiedział.
U większości osób zakażenie jest stosunkowo łagodne. Duża część zakażonych nawet go nie zauważa, niektórzy mają objawy grypopodobne. W przypadku niemowląt i osób z osłabionym układem odpornościowym przebieg choroby może być cięższy.
– To w ogóle nie bolało – komentował prezenter.
Po powrocie do pracy w radiu Rheinberger powiedział, że pasożyt „przemaszerował" przez jego siatkówkę. To sprawiło, że jego oko stało się krwistoczerwone i opuchnięte. Niestety pomimo operacji i wypłukania pasożyta prawdopodobnie martwy punkt nie zniknie. – To trwale zniszczyło część mojej siatkówki, więc wzrok nie wróci – relacjonował dziennikarz.
Źródło: news.com.au
mac
