
Rozmawiamy o epidemii, o wyjątkowej Wielkanocy, o obnażeniu naszych słabości, strachu, przewartościowaniu tego, co ważne i dobre w naszym życiu.
Ale na początek o Ekstremalnej Drodze Krzyżowej. Najbardziej ekstremalnej, bo w czterech ścianach. Zobacz następne zdjęcie.

- Normalnie o tej porze byłby ksiądz organizatorem Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Ale nie w tym roku. Z powodu koronawirusa nie można i nie jest to wskazane.
- Tak. Chociaż myślę sobie, że mogę nadal zorganizować drogę krzyżową.A dokładnie to zachęcić parafian i nie tylko do zorganizowania sobie samemu ekstremalnej drogi krzyżowej w domu. W końcu to, co teraz przeżywamy, to ekstremalna sytuacja. Myślę, że dla niektórych przejście tylko kilku czy kilkunastu kilometrów wcale nie musi być ekstremalne, ale już oprowadzenie Pana Jezusa po swoim domu w takiej drodze krzyżowej, mogłoby się okazać trudniejsze. Nie ma nic przeciwko temu, by wykorzystać d adoracji krzyż, jaki mamy w domu. I wcale nie musi nam być łatwo pokazać Jezusowi niektóre zakamarki naszego mieszkania. Może trzeba będzie odkryć jakieś bolesne kryjówki.
O tym, czy kapelan chorych obawia się koronawirusa - czytaj na kolejnych slajdach.

- Jako kapelan szpitala liczy się ksiądz z tym, że pewnego dnia zostanie wezwany do zarażonego koronawirusem?
- Oczywiście. Właściwie jestem zaskoczony, że jeszcze nie zostałem wezwany do takiego przypadku. Po to właśnie jestem. A czy się obawiam takiej sytuacji? Nie myślę o tym w ten sposób. Jestem zadaniowcem, mam do wykonania zobowiązanie, którego się podjąłem. Rozumiem jednak strach innych, np. rodziców, którzy mogą obawiać się, że w wyniku tragicznych skutków choroby zostawią małe dzieci, za które są odpowiedzialni. Mam oczywiście rodzinę, mama, rodzeństwo. Jasne, że nie chcę ich zostawiać, ale nie zostawiam nikogo, kto jest ode mnie zależny. Największy problem będzie miał pewno biskup, który będzie musiał znaleźć kogoś w moje miejsce (śmiech).
Jak wygląda praca kapelana teraz - czytaj pod następnym zdjęciem

- Mówi się, że na tej pierwszej linii są lekarze, pielęgniarki, ratownicy, inne służby. Jest i ksiądz. Musieliśmy przełożyć rozmowę o godzinę, bo ksiądz został wezwany do szpitala.
- Teraz moja posługa w szpitalu wygląda trochę inaczej. W związku z zagrożeniem wirusem kaplica w szpitalu jest zamknięta, nie mogę chodzić od sali do sali, żeby porozmawiać z pacjentami. Jadę tam na konkretne wezwanie, jestem sprawdzamy przed wejściem na oddział. Wywiad, temperatura. Zmieniło się coś jeszcze - zauważam, że w tej trudnej sytuacji jestem też potrzebny personelowi. W wielkim stresie pracują lekarze, ratownicy i - może nawet przede wszystkim - pielęgniarki w szpitalu. Staram się i dla nich być, służyć wsparciem.
O nowych zadaniach proboszcza - czytaj pod następnym zdjęciem