Do komisariatu na toruńskim Rubinkowie przyszła kobieta informując, że ktoś ukradł jej samochód. W rzeczywistości jednak do żadnej kradzieży nie doszło. Kobieta nie wiedziała, że auto zabrał 31-letni kolega jej chłopaka, który miał drugi komplet kluczyków.
Kiedy właściciel dowiedział się, że jego dziewczyna poszła na policję, wpadł na pomysł by wykorzystać sytuację i przy okazji wyłudzić pieniądze od firmy ubezpieczeniowej.
Mężczyzna potwierdził policjantom, że auto zostało skradzione. W tym samym czasie kolega właściciela rozszabrował samochód i pozostawił auto na jednej z toruńskich ulic.
Policjanci znaleźli samochód i oddali go właścicielowi. Ten jednak zgłosił się po odszkodowanie do ubezpieczyciela.
Po dwóch tygodniach kolega właściciela kupił ten samochód, mając wszystkie brakujące do niego części.
Funkcjonariuszom udało się wykryć oszustwo. Sprawą zajmie się prokuratura.