To co działo się w domu małżeństwa K. z Malachina, gdzie 60-letni dziś Kazimierz K. znęcał się nad żoną, synem i pasierbami, do dziś budzi emocje. Na sali sądowej zeznawali bracia domowego tyrana oraz Teresa Ł., która przyjęła pod swoje skrzydła swoją chrześnicę niepełnoletnią Monikę (pasierbicę K., która po nieudanej próbie samobójczej z jego powodu trafiła do szpitala psychiatrycznego).
Monika razem z matką Zofią, były na rozprawie. Wcześniej Monika zeznała, że musiała klęcząc na grochu czy na węglu, uczyć się, a używanie rózgi było w domu na porządku dziennym. Dodajmy, że K. został już sądownie skazany za znęcanie się nad jej starszym bratem. Teraz siedzi w areszcie po zdarzeniu z marca tego roku, kiedy jego 14-letni syn Mateusz zostawił w szkole list pożegnalny. Nie zdążył na szczęście połknąć rtęci z termometru. Niestety, chłopak będzie musiał być jeszcze raz przesłuchany. Obrona podnosi bowiem, że K., gdy był pierwszy raz przesłuchiwany u sędziego, nie miał jeszcze adwokata. Linia obrony jest taka, że K. leczył się na depresję, a wobec swych dzieci był wymagający, bo troszczył się o ich edukację.
Szyki pokrzyżował w środę znacznie 58-letni brat Ryszard K. (powołany na świadka obrony!). Powiedział, że 40-letni K. (stary kawaler) nie powinien zakładać rodziny, bo od początku było jasne, że do tego się nie nadaje.
- Jeszcze przed ślubem pobił Zofię i wyważył drzwi - opowiadał. - Wezwali mnie na mediatora, ale odradziłem ślub. Nie posłuchali mnie.
Brat na ślub się nawet nie wybrał. Dlaczego, o to zapytaliśmy go już osobiście. - Poddałem go u mnie trzymiesięcznej próbie - opowiada. - Chciałem sprawdzić, czy nie będzie pił.
Z próby nic nie wyszło. Kazimierz K. wypił już trzeciego dnia, a potem próbował się wieszać u brata na klamce u drzwi. - To egoista i manipulator, chciał wzbudzić litość u przyszłej żony i to mu się udało - mówi brat.
W sądzie odczytano też zeznania teściowej oskarżonego.
- On do kościoła chodził co niedziela, ale jak wracał, to miał wypite, kładł się i oglądał telewizję, lepiej go było zostawić samego - zeznała.
Teściowa opowiedziała też o tym, jak w tym roku zięć rzucił się w kuchni na jej córkę z długim nożem kuchennym. Ale i o tym, jak słyszała, gdy mówił do córki: My tę twoją matkę otrujemy. Kolejna rozprawa w październiku.