Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Janusz Golinowski: - Mam wrażenie, że opozycja pójdzie do wyborów oddzielnie

Grażyna Rakowicz
Prof. Janusz Golinowski: - Odnoszę wrażenie, że opozycja pójdzie do wyborów oddzielnie.
Prof. Janusz Golinowski: - Odnoszę wrażenie, że opozycja pójdzie do wyborów oddzielnie. archiwum
- Odnoszę wrażenie, że opozycja pójdzie do wyborów oddzielnie, bo te różnice programowe tych ugrupowań są zbyt duże - mówi prof. Janusz Golinowski, politolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy

Z opublikowanego sondażu pracowni Estymator wynika, że od połowy maja poparcie PiS wzrosło do 39,5 proc. Co według pana, wpłynęło na ten wynik?
Przede wszystkim ta sytuacja za wschodnią granicą – wojna w Ukrainie, chęć wsparcia przez nas tego kraju i uchodźców. Także tego emocjonalnego, tak mocno nagłaśnianego w ukraińskich mediach. Tam Polaków spostrzega się jako empatycznych, pomagających Ukraińcom. Środowisko obozu rządzącego wpisuje się w tę narrację – ta wojna i tragedie ludzkie sprawiają, że społeczeństwo myśli takimi etycznymi kategoriami. Po drugie – wzrost poparcia wynika z obietnicy rządzących, że sytuacja w naszym kraju – pomimo wojny w Ukrainie i rosnącej inflacji, nie będzie się tak drastycznie pogarszać. I po trzecie - słabość opozycji, która nie znalazła żadnego sposobu na to, aby stworzyć sensowną alternatywę wobec rządzących. Za to oferuje kłótnie, bardzo personalne wycieczki. Ma oczywiście do tego prawo, tyle tylko – że w tych kłótniach, także między sobą i w tej próbie negowania obecnie rządzących, się już pogubiła. I ta jej słabość daje rządzącym, w tych bardzo trudnych czasach – pewne profity, których opozycja nie potrafi złamać. Poza tym, nie ma ona koncepcji strategicznej, bo sama osoba Donalda Tuska to za mało, aby można było na tej bazie budować spójną perspektywę i wspólną strategię dla całości opozycji. Wydaje mi się, że Nowy Polski Ład, czyli perspektywa pieniędzy z Unii Europejskiej, także sprawia ten wzrost notowań PiS.

Wskazuje się, że też obniżenie podatku z 17 proc. do 12 proc. Tarcza Antyinflacyjna, która – jak słychać, ma być przedłużona czy waloryzowane emerytury, co roku o co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia. I niskie bezrobocie, na poziomie 5 proc….
Nie twierdzę, że tak nie jest. Te działania, to jest także praca na rzecz walki z inflacją. Tego nie można nie dostrzegać, ale – patrząc także na inne kraje mam wrażenie, że ceny te będą dalej rosnąć, tym samym z czasem zacznie spadać popyt. Oczywiście nie jesteśmy w stanie określić do końca, co się będzie działo w perspektywie najbliższego półrocza. Nie znamy tych czynników zewnętrznych, tego - na ile światowy wzrost cen żywności czy energii przełoży się na tę inflację w przyszłości. Ale pamiętajmy, że nie jesteśmy największą gospodarką w Europie. Ja bym w tej kwestii przyglądał się Niemcom – tam już inflacja rzędu 10 proc. jest dla tego społeczeństwa swoistego rodzaju traumą, u nas – jak na razie mamy prawie 15 proc. Pamiętajmy też, że – gdy chodzi o inflację, to niebawem wejdziemy w dość trudny okres – jesienią i zimą nastąpią chłody i pojawi się pytanie, jak zabezpieczymy tę naszą politykę energetyczną.

Spójrzmy jeszcze na ten sondaż. Koalicja Obywatelska ma w nim 28,4 proc. poparcia, Lewica - 10,5 proc., Polska 2050 Szymona Hołowni - 8,2 proc. Z kolei PSL-Koalicja Polska - 6,2 proc., a Konfederacja - 5,1 proc. Głosowanie na Kukiz'15 zadeklarowało 1,6 proc. respondentów. Co z kolei, z tych danych wynika?
Oprócz Konfederacji, ten rozkład poparcia w istotny sposób się nie zmienił. A ma ona dość niskie poparcie może dlatego, że nie patrzy tak otwarcie na Ukraińców i podchodzi sceptycznie do ich wspierania. Poza tym w samej Konfederacji są wyraźne spory. Natomiast rozkład wszystkich tych sił, jako tako - pozostał podobny. Odnoszę też wrażenie, że opozycja pójdzie do wyborów oddzielnie. Dlaczego? Bo w ostatnich wyborach do parlamentu Platforma Obywatelska utraciła dużo miejsc na rzecz Lewicy i teraz raczej będzie patrzyła dość sceptycznie na utworzenie takiej jednolitej koalicji. Także wypowiedzi Szymona Hołowni i lidera PSL wskazują na to, że szanse są na to znikome. Do tego, programy tych ugrupowań mocno się rozjeżdżają: PSL – Koalicja Polska podkreśla w nich wymiar narodowy, a Polska 2050 Szymona Hołowni – to narracja liberalna, która stosunkowo źle się sprzedaje, szczególnie w obecnych warunkach kryzysowych. W takich sytuacjach, państwa generalnie bardziej zwracają się ku swoim społeczeństwom. Te różnice programowe ugrupowań opozycyjnych są zbyt duże, nie mówię już o ideowych – trudno tu znaleźć coś, co by je wszystkie spajało. Poza tym ugrupowania te, mają zbyt dużo przywódców a za mało szeregowych członków, którzy by pracowali na wspólny sukces opozycji. I ten klej zwany „antypisem” przestał już działać, przynajmniej w odbiorze statystycznego obywatela. Chcę zwrócić uwagę i na to, że trudności wynikające z pandemii i teraz z wojny w Ukrainie, mogą też zwiększyć niebezpieczeństwo ekspansji populizmu, czyli przejęcia steru przez takie osoby, które będą odwoływać się do sfrustrowanego, pogarszającymi się warunkami życia - głosu społeczeństwa. Nie mówię tu o Polsce, ale o Europie.

Niedawno odbyła się konwencja programowa Platformy Obywatelskiej, co pokazała?
Może to zabrzmi brutalnie, ale bezradność obecnej koalicji. Jestem daleki od takiego jednoznacznego oceniania rządzących czy opozycji, raczej staram się zachować dystans, ale jeśli powiela się pewne wzorce, które już obecnie funkcjonują, jak choćby walkę z komunikacyjnym wykluczeniem czy wsparcie osób mniej zarabiających, to można to spostrzegać jako takie odgrzewane kotlety. O tym, w środowisku PiS już dawno się mówiło. Nie widać tej spójnej strategii, która stanowiłby alternatywę dla obecnie rządzącego obozu.

W najbliższą sobotę ma odbyć się konwencja PiS, czego z kolei po niej można się spodziewać?
Na pewno pojawią się pewne rozwiązania, o charakterze socjalnym. Co prawda w Polsce mamy obecnie względnie dobry poziom wzrostu gospodarczego, ale myślę, że w dużej mierze jest to efekt wsparcia - dużą kwotą pieniędzy, gospodarki po pandemii. Natomiast dalej nie ma programów zatrudnienia uchodźców, których u nas jest sporo i wśród których, przeważają kobiety z dziećmi – ta sytuacja może przynieść kolejne, dodatkowe wydatki na ich wsparcie. Przy całym szacunku i empatii dla Ukraińców, gospodarka takich sytuacji nie uwzględnia a już dzisiaj zobowiązania wobec uchodźców pochłaniają wiele pieniędzy. Do tego nie ma w tym zakresie czytelnego wsparcia, ze strony Unii Europejskiej. I trzeba się liczyć z dalszym wzrostem inflacji, czyli w pewnym momencie może się okazać, że - jeśli ta strategia gospodarcza i strategia społeczna nie będą spójne, to społeczeństwo może przestać dowierzać rządzącym. A i sam fakt opanowania inflacji będzie niezmiernie trudny, będzie rozłożony na kilka lat. My w tym czasie odczujemy w kieszeniach mniejszy ciężar pieniędzy, szczególnie w przypadku cen żywności, które będą wzrastały. Także w wyniku zapowiedzi o grożącym głodzie w ubogich krajach Afryki, które coraz wyraźniej słychać w Europie. Głód jest takim sygnałem, bodźcem dla tych którzy zajmują się produkcją i sprzedażą żywności, aby jej ceny podnosić. To jest taki naturalny mechanizm rynkowy.

Pojawiła się informacja, że wybory samorządowe mogą zostać przesunięte na 2024 rok. To miałoby zapobiec organizacji tych bardziej skomplikowanych wyborów lokalnych, w tym samym czasie co wybory parlamentarne. Co pan na to?
Już o tej propozycji słyszałem. Natomiast, jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Nie wiadomo jeszcze co konkretnie rządzący tu zaproponują. Czy na przykład będzie to wykreowanie nowych okręgów wyborczych, bo – jak sądzę, w świetle obecnych rankingów zagospodarowanie samorządów - dawałaby w tym zakresie, większe pole do działania. Aczkolwiek ze strony w ogóle polityków, może się tu kryć inna racja tylko, że my, póki co - o tym nie wiemy. Natomiast technicznie ta zmiana terminu wyborów, według mnie - nic nie znaczy.

Wspomniał pan profesor o Ukraińcach. Jak im pomagamy?
Ta pomoc jest bardzo istotna, tyle tylko że oprócz tego wymiaru czysto etycznego musimy spojrzeć też realnie na finanse i gospodarkę. Wszystkim państwom, które przyjęły uchodźców Unia Europejska daje 250 mln euro, w Polsce mamy ich ponad 3 mln, czyli najwięcej a koszt niesionej im pomocy w naszym kraju, jest w granicach 30 mld zł. Przynajmniej taką kwotę rząd oszacował do końca tego roku. To pojawia się pytanie, jak sobie z tym wszystkim radzić? Tym bardziej, że Polska wysuwa się przed front, jeśli o tę pomoc chodzi. Kwestię wsparcia Ukrainy być może rozwiązałoby częściowo włączenie tego kraju do Unii Europejskiej - byłoby to takie antidotum dla rządzących teraz w UE, czyli Francji i Niemiec. Ale nie jest to przez te państwa dobrze widziane. Mam takie wrażenie, że Niemcy cały czas liczą na to, że ta wojna się skończy – niestety, przegraną Ukrainy, dlatego zakładają powrót, prędzej czy później - do starych relacji z Rosją. Może nie od razu, może teraz jeszcze niejednoznacznie, ale niebawem, na przykład poprzez udział firm prywatnych, bo nie chcą dopuścić do tego, żeby ich gospodarka została zmarginalizowana. Podobnie Francja. Na razie chęć pomocy Ukrainie trwa, wsparta mocno Stanami Zjednoczonymi, ale obawiam się, że niebawem zacznie ona opadać, bo ideały są słuszne, ale – niestety, gospodarka jest bardzo realna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska