Z wykształcenia etyk (etyczka trzeba by napisać, pamiętając o dążeniach prof. Środy do używania żeńskich końcówek w nazwach zawodów, stanowisk i tytułów), filozofka, była pełnomocniczka rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn w rządzie Marka Belki, publicystka i feministka. Wczoraj mówiła o godności człowieka jako pojęciu uniwersalnym, prawach kobiet w historii najważniejszych europejskich cywilizacji i o tym, że współczesne Polki pozbawione są podstawowych praw reprodukcyjnych.
- Panie w naszym kraju nie mają prawa do edukacji seksualnej i środków antykoncepcyjnych, prawa do aborcji, a pewnie niedługo zostaną pozbawione możliwości skorzystania z zapłodnienia metodą in vitro. Tymczasem są to prawa, które mają kobiety w całej Europie - podkreślała.
Zapytana, czy czuje się w Polsce osobą w pełni godną, powiedziała: - Pod względem praw na pewno nie, bo - na przykład - nie mogę sobie kupić tabletki "The Day After" bez recepty (tabletki zażywane po stosunku, zapobiegające rozwinięciu się ciąży - przyp. red.). Prywatnie nie muszę z tego korzystać i pewno dam sobie radę, podobnie jak wiele innych kobiet. Dane dotyczące wynagrodzeń i awansów także potwierdzają dyskryminację. Mając to samo wykształcenie, ten sam staż zawodowy kobiety w Polsce zarabiają 25 proc. mniej niż mężczyźni.
Wykład na WSG był też okazją do promocji Kongresu Kobiet Polskich, którego współorganizatorką jest właśnie prof. Środa. Dwudniowe spotkanie (20-21 czerwca), odbywać się będzie pod hasłem "Kobiety dla Polski, Polska dla kobiet". - Okazją jest dwudziestolecie transformacji. Chcemy podsumować wkład kobiet w proces zmian, jakie dokonały się w tym okresie - dodała prof. Środa.