Europoseł, były premier, prezes NBP i minister finansów prof. Marek Belka zapytany w piątek rano w Radiu Zet w kontekście wysokich cen paliw na stacjach benzynowych o ewentualną obniżkę akcyzy odparł, że rządowi brakuje "pieniędzy i odwagi".
- Tak naprawdę sytuacja budżetowa jest znacznie poważniejsza, niż nam się to przedstawia - tłumaczył i dodał, że nie jest to niespodzianką. Przypomniał, że koszty obrony przed pandemią, m.in. Tarcze Antykryzysowe i Finansowe, to są "rzeczy, które trzeba było ponieść". - Ja tutaj nie oskarżam rządu, natomiast trzeba jasno i przejrzyście powiedzieć gdzie jesteśmy i jakie w związku z tym będą konsekwencje- tłumaczył były premier.
Wymienił tutaj podniesienie podatków, czy obniżenia pewnych wydatków czego rząd Prawa i Sprawiedliwościowi nienawidzi, zastrzegł.
Zapytany przy okazji o "drożyznę", w tym ceny prądu i w związku z tym rekompensaty dla najuboższych gospodarstw, przyznał, że "jeśli to ma być przejściowe, to nie miałby nic przeciwko temu". - Ale to musi być wyraźnie powiedziane, że np. na pół roku czy na rok. Takie dopłaty związane z ceną energii to fatalna sprawa- wyjaśnił. - O ile wiem, w Polsce ciągle obowiązuje akcyza na energię elektryczną, więc można ją zlikwidować czy obniżyć- dodał.
Prof. Belka przyznał także, że przyszłoroczny budżet na pewno nie jest rozwojowy. - Gdybyśmy byli nastawieni na rozwój, to byśmy polepszali warunki działania dla biznesu, szczególnie inwestowania, skłaniali ludzi do podejmowania pracy, a nie przechodzenia na emeryturę - stwierdził. - Rząd tzw. Zjednoczonej Prawicy idzie w jednym kierunku – stymulowania konsumpcji- dodał.
Jego zdaniem, ekonomiści rzadko zajmują się z zainteresowaniem takimi sprawami jak budżet, wielkość deficytu. - To są wszystko atrapy. Tak naprawdę wydatki i przychody kieruje się poza oficjalnym budżetem, przez instytucje państwowe i agencje - przyznał.
- Dopóki stan finansów publicznych nie będzie bardziej przejrzysty, to nie ma o czym dyskutować- skwitował.
Były prezes NBP pochwalił decyzję o podwyższenie stóp procentowych, jednak jego zdaniem stało się to za późno. Jak przyznał, należało to zrobić "pół roku temu, czy może nawet wcześniej". - Powinno się dalej utrzymywać rynki kapitałowe, ale także i społeczeństwo w przekonaniu, że następne podwyżki – a myślę, że będzie to potrzebne – mogą nastąpić- wyjaśnił.
- Jeśli ludzie na rynkach kapitałowych będą się spodziewać, że stopy procentowe mogą jeszcze wzrosnąć, to złoty będzie się wzmacniał. A to najszybszy sposób na przyhamowanie rosnących cen- wyjaśnił.
Boże Narodzenie 2021. Amazon zatrudni 9 tysięcy pracowników ...
