To już nie są głosy Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, Komitetu Obywatelskiego do Spraw Bezpieczeństwa Emerytalnego, konfederacji pracodawców czy stowarzyszeń zaangażowanych w ocalenie otwartych funduszy emerytalnych, a szerzej - kapitałowego filaru ubezpieczeń emerytalnych.
Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa to organ, który dba o interesy skarbu państwa, a KNF jest rządową instytucją nadzorującą instytucje rynku finansowego.
Prokuratoria swoje uwagi do projektu ustawy zmian w OFE zawarła w trzech punktach. Na pierwsze miejsce wybiła zagrożenie możliwością wywłaszczenia OFE, co jest sprzeczne z konstytucją.
Konstytucja dopuszcza wywłaszczenie pod dwoma równocześnie spełnionymi warunkami: celu publicznego i słusznego odszkodowania. Cel publiczny wydaje się oczywisty, ale nie ma mowy o odszkodowaniu dla OFE. To klasyczne wywłaszczenie - ostrzega prokuratoria. A w związku z tym możliwy jest zarzut niekonstytucyjności działań.
Obszerna opinia Komisji Nadzoru Finansowego to przykład wnikliwych i udokumentowanych uwag, które na rządowym projekcie nie zostawiają suchej nitki. KNF zauważa, że wiele błędów w funkcjonowaniu OFE mogło być wcześniej naprawionych, bo taką potrzebę zgłaszały i OFE, i KNF. Rząd jednak tego nie zrobił. Dotyczy to np. minimalnej stopy zwrotu (porównywać wyniki OFE z innymi funduszami a nie między sobą), oraz utworzenia bezpiecznych subfunduszy dla osób przed emeryturą.
Komisja już na wstępie stwierdza, że większość zastrzeżeń z publicznej debaty, jaka się odbyła po ogłoszeniu przez rząd przeglądu systemu emerytalnego, została zignorowana, bo nie ma odzwierciedlenia w projekcie przygotowanym przez rząd.
Na danych KNF udowadnia, że zmiany - owszem - jeden dług zmniejszają, ale w przyszłości tworzą nowy, znacznie większy. Nie można też obwiniać tylko OFE za ogromny deficyt w finansach. Komisja rozprawia się z upowszechnianym twierdzeniem, że to refundacja ZUS części składek przekazywanych do OFE ma duży wpływ na deficyt. Ta refundacja ma znacznie mniejszy wpływ niż dotacje do FUS i KRUS razem wzięte.
Udowadnia to na danych. O ile suma refundacji z tytułu przekazania składek do OFE w latach 1999-2012 osiągnęła wartość blisko 179 mld zł, to suma dotacji do systemów emerytalnych administrowanych przez ZUS (bez OFE) i KRUS przekroczyła w tym samym czasie 535 mld zł.
Według rządu łączne skutki dla długu publicznego przekazania składek do OFE są większe niż 179 mld i wynoszą 279,4 mld zł. KNF taką sama metodą policzyła więc skutki dotacji do FUS i KRUS. Wyszło, że wynoszą one 835,5 mld zł. Nie ma więc podstaw do twierdzenia, że to wydatki na system emerytalny w pierwszej kolejności tworzą deficyt, a inne wydatki już nie.
Wobec tego Komisja punktuje też, że jest powszechnie znane, iż w systemie ubezpieczeń społecznych są obszary, w których nie przeprowadzono koniecznych reform. Przez to powstają znaczne wydatki budżetu państwa. Są to np. KRUS, emerytury górnicze, system świadczeń kompensacyjnych dla nauczycieli czy zaopatrzeniowy system emerytalny dla służb mundurowych i funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości.
Pozornym ograniczeniem długu będzie obniżenie składki do OFE i zapisywanie jej części na subfunduszu w ZUS. Bo zapisy na koncie w ZUS są takim samym zobowiązaniem państwa, jak obligacje.
Przeczytaj:
Kosiniak-Kamysz: zmiany w OFE zgodne z konstytucjąWarto jednocześnie spojrzeć, jakie już dziś są zobowiązania ZUS wobec przyszłych emerytów. KNF sięgnęła po dane zakładu z sierpnia 2011 roku. Suma zwaloryzowanego kapitału i zwaloryzowanych składek zapisanych na kontach już wtedy przekraczała ponad 2 biliony złotych.
A system subkont, jaki przyjęto, pogarsza sytuację. Przypomnijmy, że na subkonto już trafia część składki, która wcześniej odprowadzana była do OFE.
Zobowiązania na subkoncie waloryzowane są średnim wzrostem PKB (czyli rosną z tempem wzrostu gospodarczego), ale to tylko zapisy. A należności wobec ZUS (czyli składki) związane są z funduszem płac. KNF ostrzega, że ten system się nie bilansuje i będzie rodził duży deficyt. Nie można go rozpatrywać nie biorąc pod uwagę sytuacji na rynku pracy, ile osób wyemigrowało z tego rynku i jak starzeje się nasze społeczeństwo.
Duże zastrzeżenia Komisji budzi to, że z ustawy o funkcjonowaniu OFE ma być usunięte zdanie, iż zarządzający funduszami mają maksymalizować bezpieczeństwo i rentowność w swej polityce inwestycyjnej.
Jeśli dodać do tego zakaz inwestowania w obligacje, a nakaz lokowania 75 proc. środków w akcje, to OFE staną się agresywnymi funduszami akcji. Co gorsza, planowane przepisy nie stawiają funduszom żadnych wymogów bezpieczeństwa czy efektywności. Mają być tylko zgodne z ustawą.
Nie znalazło uznania rozwiązanie zwane "suwakiem", by na 10 lat przed emeryturą stopniowo przenosić zgromadzony kapitał z OFE do ZUS. Taki pomysł ma zapobiec tzw. "ryzyku złej daty", czyli sytuacji, gdy moment przeniesienia pieniędzy przypadnie na okres bessy i fundusze tracą na wartości. Stopniowe przenoszenie minimalizuje takie ryzyko.
Komisja podpowiada, że zamiast tego powinny być utworzone bezpieczne subfundusze, które 90 proc. środków lokują w papiery dłużne. To jest bezpieczniejsze niż waloryzacja na subkoncie w ZUS.
Opinia KNF uwzględnia interes ubezpieczonych, a nie tylko budżetu. Jaki z niej użytek zrobi rząd, przekonamy się, gdy projekt trafi do Sejmu.