Rafał Grabski, prezes świeckiej spółdzielni "Pomóż Sam Sobie" już pod koniec ubiegłego roku zauważył pierwsze symptomy tego, co dziś nazywamy już kryzysem. - W momencie gdy banki podniosły poprzeczkę ubiegającym się o kredyt hipoteczny, okazało się, że część osób deklarujących chęć kupna lokalu w naszej spółdzielni, musi zrezygnować ze swoich planów - mówi. - Szczególnie utkwił mi w pamięci przypadek pewnego pana, który w piątek miał zdolność kredytową, a gdy w poniedziałek poszedł do tego samego banku dopełnić formalności związane z pożyczką, okazało się, że nie dostanie jej, bo zarabia za mało.
Proszę mnie wykreślić z listy
Podobny los musiał spotkać znacznie więcej osób. Na liście oczekujących na mieszkanie w nowym bloku spółdzielni niedawno znajdowało się 70 nazwisk. W ostatnim czasie wykreślono aż 40. - To bardzo duża grupa. Nie zamierzamy jednak z tego powodu rezygnować z inwestycji - zapowiada prezes. - Dom ma konstrukcję kilku segmentów, mogących powstawać niezależnie od siebie. W miarę jak będą pojawiać się kolejni zainteresowani, powstaną kolejne części. Na pewno nie możemy sobie pozwolić na postawienie całego bloku i oczekiwanie, aż zjawią się gotowi wykupić w nim mieszkania.
To, co dzieje się na rynku mieszkaniowym, niepokoi też współwłaściciela firmy dewe-leoperskiej Janusza Królewicza, chociaż jego obawy dotyczą czego innego. - Skutki kryzysu dotkną przede wszystkim budujących w dużych miastach, gdzie metr kw. kosztuje np. 7 tys. zł - uważa. - Przy takiej stawce 50-metrowe mieszkanie kosztuje 350 tys. zł. Dla porównania, w Świeciu, gdzie cena jednego metra wynosi około 3 tys., będzie to 150 tys. zł. Mieszkańcom Bydgoszczy czy Poznania, którzy wcale nie zarabiają dużo więcej niż świecianie, będzie trudniej spełnić wymogi stawiane przez banki. Dotyczące przede wszystkim zarobków i wysokości wkładu własnego. To z kolei może doprowadzić do niewielkiego spadku cen w dużych ośrodkach miejskich - przewiduje.
Jedni narzekają, inni inwestują
Wprawdzie spółka Własny Dom, budująca dwa budynki na terenie byłej jednostki wojskowej w Świeciu, nie narzeka na brak zainteresowania proponowanymi lokalami, jednak kolejna budowa stoi pod znakiem zapytania. - Sądzę, że trzeba będzie się wstrzymać na dwa, trzy lata - mówi Królewicz. - Deweloperzy napotykają na coraz większe przeszkody w pozyskiwaniu niewielkich kredytów gwarantujących płynność finansową. To zjawisko będzie się pogłębiać.
Jedni muszą powstrzymać się z planami zamieszkania we własnym M-3, inni zastanawiają się jak, w tych trudnych czasach, ulokować pieniądze. Nie brakuje takich, którzy w nowobudo-wanych blokach kupują dwa, a nawet trzy mieszkania.