Większość to osoby mieszkające w pobliżu Łąkiego i w granicach Strzelna - przy ulicach Miradzkiej i Zbożowej.
Zdaniem sołtysa Kazimierza Łojewskiego, protestujących jest znacznie więcej. Z powodu panującej epidemii koronowirusa nie udało się bowiem zebrać więcej podpisów.
Niezadowoleni mieszkańcy obawiają się, że zwiększone ilości gnojownicy, w wyniku planowanego czterokrotnego wzrostu pogłowia świń przez miejscowego inwestora - z 62 do 255 sztuk - będą negatywnie oddziaływać na środowisko naturalne. Poza tym odrażająca woń gnojownicy przyczyni się do znacznego obniżenia wartości nieruchomości.
Protestujący przypominają, że hodowla świń ma być bezściółkowa, a gnojownica, powstająca w procesie hodowli, będzie wywożona na pola o powierzchni ponad 140 hektarów. A zatem obszar negatywnego oddziaływania fetoru obejmie nie tylko mieszkańców Łąkiego.
- Mamy bardzo twardy orzech do zgryzienia. W kierunku Ostrowa rozwija się budownictwo jednorodzinne, dobre są połączenia drogowe. Polska firma Dino jest zainteresowana budową marketu - informuje burmistrz Dariusz Chudziński.
Tymczasem z drugiej strony nie ma przeciwwskazań do inicjatywy młodego rolnika, który stawia sobie za cel dalszy rozwój swego gospodarstwa. Wygrał bowiem wszystkie sprawy postępowania z Sądem Najwyższym włącznie. Dlatego wystąpił o pozwolenie inwestycyjne - precyzuje włodarz Strzelna.
- Protest mieszkańców sprawił, że dziś mamy kryzys do sześcianu. Do jego rozwiązania będę rozmawiał ze wszystkimi stronami - utyskuje Dariusz Chudziński. O kompromis nie będzie łatwo. W przeszłości powstały błędy przy opracowaniu niektórych planów lokalnego zagospodarowania przestrzennego. Uchwały w tej sprawie zostały uchylone przez nadzór wojewody kujawsko-pomorskiego. I nie usunięte. Niestety.
