Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeczytaj wywiad z prezydentem Michałem Zaleskim

Rozmawiał Wojciech Giedrys [email protected]
fot. Lech Kaminski
Czy magistrat zaciśnie pasa i czy mamy dziurę w miejskim budżecie?

- Kilka dni temu magistrat zakończył przygotowywać plan oszczędnościowy dla tegorocznego budżetu miasta? Jak wyglądały prace nad nim?
- Ten plan jest reakcją na informacje, jakie pod koniec stycznia br. przekazał premier Donald Tusk. Dowiedzieliśmy się wtedy, że dochody budżetu państwa zaczynają się kurczyć. Był to dla nas sygnał, iż wkrótce zaczną się kurczyć także i nasze, będące pochodną tych centralnych. Trzeba pamiętać o tym, że środki z budżetu państwa stanowią ponad 60% dochodów w budżecie Torunia. To między innymi wpływy z podatków od osób fizycznych, prawnych, subwencja oświatowa. Negatywnym sygnałem jest także obniżenie się produkcji w niektórych sektorach np. związanych z obrotem nieruchomościami, co odczujemy w podatkach od czynności cywilnoprawnych. Na takie wiadomości musieliśmy błyskawicznie zareagować. Zaczęliśmy więc przygotowywać plan oszczędnościowy. Prace zakończyły się pod koniec lutego.

- Mamy dziurę w budżecie?
- Tak bym tego nie nazwał. Jest to bardziej zagrożenie niewykonania dochodów niż dziura budżetowa. Według naszych szacunków dochody w 2009 roku mogą być niższe o 6 proc., czyli o ok. 41,5 mln zł, na 777 mln zł zapisanych w budżecie. Jednak tak naprawdę, to my jeszcze nie wiemy, jak będzie, czy rzeczywiście o tyle pieniędzy dostaniemy mniej. Nie wykreślamy więc niczego z budżetu, tworzymy jedynie rezerwy zarówno po stronie wydatków, jak i dochodów, szukamy dochodów dodatkowych oraz robimy oszczędności. Tzw. zaciskanie pasa dotyczy praktycznie wszystkich działów. Czasami te oszczędności są na poziomie zaledwie kilku tysięcy zł. W skali 850 mln zł wydatków z budżetu to niewiele. Pracowaliśmy jednak na zasadzie "grosz do grosza". W efekcie uzyskaliśmy pewną informację, że uda nam się pozyskać dodatkowe, niezaplanowane wcześniej w budżecie środki w wysokości 21,5 mln zł. Natomiast oszczędności, jakie znaleźliśmy, wyniosły 24,4 mln zł. Dzięki temu o 10 proc. przekraczamy szacunkowe zagrożenie

- Z jakich źródeł pochodzą dodatkowe środki?
- 16,3 mln zł otrzymamy jeszcze ze Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego za wybudowanie trasy średnicowej Podgórza. Przez kilka lat bez skutku zabiegaliśmy o te pieniądze. W końcu trafią do kasy miasta. Dokumenty w tej sprawie podpisaliśmy w drugiej połowie lutego br. Kolejna suma - 5,2 mln zł - to również środki europejskie. Otrzymaliśmy od ministerstwa infrastruktury potwierdzenie, że dostaniemy zwrot kosztów za prowadzoną w latach 2005-2007 modernizację Szosy Lubickiej i ul. Olsztyńskiej. Na tym nie skończą się nasze zabiegi o dodatkowe dochody. Trzeba powiedzieć sobie wyraźnie, w tej chwili priorytetowe są dla nas projekty, na które możemy otrzymać środki zewnętrzne, a zwłaszcza te, na które te pieniądze są możliwe jeszcze w tym roku. W budżecie dotychczas wpisaliśmy zaledwie 2 mln zł pozyskanych z UE, bo tylko na tyle funduszy mieliśmy w trakcie jego uchwalania podpisane umowy z ich dysponentami. Liczymy, że będzie ich znacznie więcej i jak widać, tak może być.

- Na czym magistrat w tym roku chce oszczędzić?
- Oszczędności praktycznie nie ominęły nikogo. Chcę jednak podkreślić, iż nie dokonywaliśmy cięć w wynagrodzeniach. Skupiliśmy się przede wszystkim na bieżącym funkcjonowaniu placówek. Przykładowo: poinformowałem dyrektorów przedszkoli i szkół, a przypomnę, że oświata jest największą pozycją w wydatkach miasta, że mają oszczędzać na wszystkim, na czym chcą i potrafią. Na ogrzewaniu, świetle i bieżących kosztach utrzymania, drobnych remontach.

- Ucierpią na tym nauczyciele i uczniowie?
- Jestem przekonany, że mamy tylko i wyłącznie mądrych dyrektorów przedszkoli czy szkół, którzy potrafią znaleźć takie sposoby oszczędzania wydatków, które nie będą ze szkodą dla uczniów czy pracowników. Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Ponadto nie wydamy planowanych wcześniej 800 tys. zł, tylko 400 tys. zł na zakupy inwestycyjne np. rzutników czy komputerów. Zaoszczędzimy także ok. 8-9 proc. kosztów utrzymania basenów szkolnych, wydłużając przerwy w okresach wakacyjno-feryjnych.

- Samorządy rezygnują z usług poczty, wstrzymują remonty w swoich budynkach, zakupy sprzętu, mebli, rolet, krzeseł, ograniczają wyjazdy służbowe i delegacje. Czy cięcia w toruńskim Urzędzie Miasta wyglądają podobnie?
- Obraliśmy dokładnie ten sam kierunek. Największe rezerwy poczyniliśmy w wydatkach bieżących. Chcemy zaoszczędzić kilkanaście procent na zakupie materiałów i wyposażenia. Chcemy też obniżyć koszty usług pocztowych i telekomunikacyjnych. Mamy oferty od innych dostawców niż Poczta Polska. W tej chwili je analizujemy. Oszczędzamy też na prądzie i cieple. Robimy to jednak rozsądnie. Nie zakręcamy grzejników, gdy pracownicy są w biurach, ale wyłącznie w weekendy. Ograniczyliśmy też o połowę zakres remontów w naszych obiektach. Na przykład odnowimy sale i dach Urzędu Stanu Cywilnego, ale wstrzymamy się z remontem elewacji. Kontynuować natomiast będziemy wymianę okien w naszych placówkach, bo zdajemy sobie sprawę, że w ten sposób zaoszczędzimy na cieple dodatkowe pieniądze. Zrezygnowaliśmy również z zakupu nowego samochodu dla potrzeb miasta, na który zarezerwowaliśmy 150 tys. zł, a także z budowy windy w głównym budynku magistratu, ponieważ dopiero w 2012 r. będzie on musiał spełniać ten wymóg jako budynek administracji publicznej. W budżecie planowaliśmy, że zatrudnienie wzrośnie o 20 etatów. Musimy jednak z tego zamiaru zrezygnować. Pierwotnie zakładaliśmy też, że podwyżki obejmą 25 proc. urzędników. Dostanie je jednak ok. 17 proc. osób, których pensje nie wzrosły w ciągu dwóch ostatnich lat. Dzięki temu zaoszczędzimy kolejne 900 tys. zł. Łącznie rezerwa w administracji publicznej wyniesie 2,3 mln zł, czyli prawie 7 proc. z puli wynoszącej 34 mln zł.

- W 2007 r. Urząd Miasta zajął pierwsze miejsce w rankingu "Wspólnoty" na najtańszy urząd w Polsce wśród miast wojewódzkich.
- I teraz nie powinno się to zmienić.

- Czy kolejne oszczędności nie odbiją się na obsłudze mieszkańców np. w punktach informacyjnych, wydziale architektury i budownictwa czy spraw administracyjnych, które są często odwiedzane przez torunian?
- Zdecydowanie nie. Punkty informacyjne nadal będą działać. Jest tam zapewniona obsada etatowa. Wydział Spraw Administracyjnych będzie pracować praktycznie w nienaruszonej strukturze. W Wydziale Ewidencji i Rejestracji, gdzie rejestruje się samochody, gdzie działa tzw. "okienko przedsiębiorczości", wszystko pozostaje bez zmian. Mamy trzy wakaty w Wydziale Architektury i Budownictwa. Szukamy ludzi z niezbędnymi kwalifikacjami i szukać nadal będziemy. Tu nie ma mowy o żadnych oszczędnościach.

- Patrząc na to, ile udało się znaleźć oszczędności w budżecie, można dojść do wniosku, że został on zaplanowany ponad stan.
- W pewnej mierze, nigdy tego nie ukrywałem. W zeszłym roku wszyscy, nie tylko Toruń, ale gmina X i miasto Y oraz państwo polskie planowało wydatki w ówczesnych realiach, czyli w drugim lub trzecim kwartale 2008 r. Nie polegałem na jasnowidzu, który powiedziałby, że teraz to wszystko tąpnie, że metr kwadratowy nowo wybudowanego mieszkania nie będzie kosztować 5 tys. zł lecz 3,5 tys. zł, że spadną ceny materiałów budowlanych, robocizny, usług oraz produktów. Wzrost gospodarczy w roku, w którym planowaliśmy budżet, był zakładany na 5 proc., a 2009 r. - na 4,8 proc. Nie mogliśmy wobec tego przejść obojętnie. Ale kiedy 2 stycznia dowiedzieliśmy się, że PKB wyniesie nie 4,8 a 3,7 proc., zrobiliśmy już pierwszą korektę w budżecie, który wtedy jeszcze nie był przyjęty. Od kilku dni wiemy, że wzrost gospodarczy wyniesie 1,5 proc. Trzeba sobie powiedzieć wyraźnie: kraj jest w kryzysie, utrzymajmy więc taki poziom wynagrodzeń i zatrudnienia, jaki mamy, róbmy to, co sobie zaplanowaliśmy, ale mniejszym kosztem. Plan, który opracowaliśmy w lutym, pozwala odetchnąć z ulgą. Być może tylko na chwilę, bo nie wiadomo, co jeszcze nas czeka.

- Czy oszczędności w urzędzie dotkną również pana?
- Ja z zasady jestem oszczędny. Jeżdżę kilkunastoletnim samochodem. Póki jest sprawny, chętnie to robię. Nie ubieram się w garnitury najlepszych marek, tylko w takie, które są dostępne w przeciętnych toruńskich sklepach. W pracy oszczędzam, na czym mogę. To nie jest kwestia tego roku, ale moje wieloletnie przyzwyczajenie. Tak dosłownie oszczędziłem na wygodzie jazdy, bo samochód, który miał być kupiony w tym roku, miał m.in. i mnie służyć. Kolejny przykład? Proszę, niech Pan spojrzy do góry, na lampy.

- Nie wszędzie są wkręcone żarówki. A gdyby radni chcieli obniżyć panu zarobki?
- Radni doskonale znają swoje kompetencje, doskonale też wiedzą, jaki - zgodnie z ustawą - jest minimalny i maksymalny poziom mojego wynagradzania. Obecnie to 3-4 proc. poniżej maksymalnego progu dla miast wielkości Torunia. Jeśli zdecydują obniżyć moje zarobki, to tak się stanie. Proszę jednak pamiętać, że jestem nie tylko prezydentem, ale także pracownikiem tego urzędu. Jak już mówiłem, założyliśmy, że do końca tego roku nie obniżymy pensji nikomu w Urzędzie Miasta. Nie wstrzymaliśmy również nagród kwartalnych, które wynoszą średnio 300 zł na miesiąc. Wszystkich pracowników trzeba traktować równo, o ile równo pracują i osiągają podobne efekty.

- Co pan zrobi, gdy zagrożenie budżetowe wzrośnie do 100 mln zł? Czy wie pan już, na czym można by w mieście jeszcze zaoszczędzić?
- Kryzys to samonapędzająca się maszyna. Im więcej o nim mówimy, tym więcej jego elementów się pojawia. Im szerzej go będziemy wywoływali, tym będzie on większy i bardziej rozległy. W wielu mediach spotykam się już z nawoływaniami, abyśmy przestali mówić o kryzysie. Powinniśmy być uczestnikami przedsięwzięć, które umożliwią łagodne przejście przez kryzys. Ja takich rozwiązań szukam. Nie mogę tylko i wyłącznie żyć myślą, że za chwilę być może zagrożenie będzie wyższe o 50 milionów, a potem może o kolejne 50. Nie stwarzajmy takiej atmosfery. Już dziś wiadomo, że ograniczenia w przypadku Torunia w najmniejszej mierze dotkną inwestycji. Nie rezygnujemy z żadnego projektu, a jednocześnie wiemy, że i w tej dziedzinie zaoszczędzimy. Rezerwa sięgnie ok. 14 mln zł (pula na inwestycje wynosi 298 mln zł - przyp. red.). Wynika to z tego, iż wszystkie zakładane inwestycje możemy zrealizować taniej. Przykładowo: według kosztorysu z ub.r. wzniesienie wielorodzinnego budynku mieszkalnego przy ul. Targowej miało kosztować 6,8 mln zł. Przetarg w lutym br. pokazał, że to przedsięwzięcie można zrealizować za 4,8 mln zł.

- Kryzys nie dotknie więc miejskich inwestycji?
- Szukamy możliwości ich realizacji za mniejsze pieniądze. Nie zatrzymujemy rozwoju miasta. Ograniczanie inwestycji w okresie kryzysu byłoby zaprzeczeniem podstawowych zasad gospodarki. Są one przecież jej kołem zamachowym, zapewniają utrzymanie miejsc pracy. W kolejnych latach przyniosą konkretne, wymierne korzyści w postaci dodatkowych wpływów.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska