Przedmiotowy zawrót głowy

     Tomek Waszkowski, siedemnastolatek, uczeń jednego z renomowanych bydgoskich liceów, ma problem. Na półrocze dostał z chemii ocenę niedostateczną. Stało się to bardzo szybko. Najpierw wpadła Tomkowi jedynka za brak zadania domowego, potem dostał "dopa" (czyli dwa) ze sprawdzianu, a następnie dowiedział się, że jest zagrożony, i że ostatni test musi napisać co najmniej na trzy. Tomek napisał na dwa. Jedynka stała się faktem.
     Pierwotniaki nie wchodzą
     List ze szkoły rodzice Tomka dostali na kilka dni przed Wigilią. Ojciec wstrzymał mu kieszonkowe. - Nie wiedziałam, że jesteś tak mało zdolny - _powiedziała Tomkowi matka.
     Teraz Tomek już wie, że jeśli chce zdać do następnej klasy, to musi się za wszelką cenę poprawić. Z najbliższej klasówki z chemii musi dostać trójkę. Dlatego chodzi na korepetycje, które kosztują go 60 złotych tygodniowo. Ale i tak się denerwuje. - _A najgorsza jest świadomość, że to wszystko i tak nie ma sensu - _mówi. - Bo jak będę studiować filologię polską, to strasznie mi się przyda znajomość reakcji otrzymywania aldehydu octowego. Tak samo zresztą jak budowa układu pokarmowego pierwotniaków, albo wzór na indukcję pola magnetycznego w środku przewodnika kołowego.
     Nauka z pasją?
     Takich uczniów jak Tomek jest więcej. Może nie wszyscy z nich są zagrożeni, ale wszyscy zadają sobie te same pytania. Nie wiedzą, w jakim celu muszą uczyć się około 15 przedmiotów, choć tak naprawdę interesuje ich co najwyżej jedna trzecia z nich. Zastanawiają się, jak to możliwe, że ich rówieśnicy z Wlk. Brytanii uczęszczają tylko na 3-4 przedmioty, w których chcą się specjalizować. Nie rozumieją, dlaczego nie można wprowadzić takiego systemu w Polsce.
     - _Polski system nie jest zły - _uważa Krystyna Sobczak, dyrektor III LO we Włocławku. - Moim zdaniem człowiek po liceum musi mieć podstawowe wiadomości w różnych dziedzinach. Pewne informacje są mu konieczne do dalszej egzystencji. 3-4 przedmioty to stanowczo za mało. To by naszych uczniów ograniczało. A my przecież za nich odpowiadamy. Nasz produkt musi być najwyższej jakości. Sama__będąc licealistką, dyrektor Sobczak wszystkich przedmiotów uczyła się z taką samą pasją. - Byłam prymuską - przyznaje. - Ale prymusi podobno słabo rozumieją innych. Może nie powinnam była zostać nauczycielką?
     Trzeba zakuwać
     - _Nie wierzę w ten brytyjski system - _mówi Andrzej Szura, dyrektor X LO w Bydgoszczy. - Załóżmy, że uczeń wybiera sobie trzy przedmioty. A co z nauczycielami pozostałych przedmiotów? Na bruk? Co z geografią i historią Polski? Co z językami obcymi? A fizyka? Przecież fizyka to królowa nauk. A wie pan, że wszyscy wielcy technicy byli też doskonałymi humanistami? Żeby wykonać rysunek techniczny też trzeba mieć duszę artysty.
     Zbigniew Kujawski, dyrektor bydgoskiej "dwójki", w ogóle nie chce się bawić w żadne dywagacje. - _Minister daje nam siatki - mówi. - Tam jest wszystko napisane. Na przykład, że geografia ma być trzy razy w tygodniu, a historia dwa razy. I koniec tematu. Jak ja byłem w liceum, to nawet mi do głowy nie przyszło, czy to, czego się uczę, jest potrzebne, czy nie. Trzeba się było uczyć i już.
     Grzegorz Kaźmierczak, wokalista zespołu Variete: W liceum trafiłem do klasy matematyczno-fizycznej. - To był koszmar. Przykro to mówić, ale ta cała matematyka nie bardzo mi się w dorosłym życiu przydała. Bez sensu to było. Trzeba wcześniej młodych ludzi ukierunkowywać. Żeby się nie męczyli.
     Ryszard Częstochowski, _kierownik bydgoskiego MONARU, absolwent I LO w Toruniu: - _Takie myślenie, że każdy powinien wiedzieć wszystko, jest absurdalne. Ja na przykład byłem humanistą i za nic nie mogłem pojąć matematyki. Wstyd się przyznać, ale z matmy cały czas ściągałem. To było trochę stresujące, bo nigdy nie wiadomo, czy się dobrze ściągnęło. Tylko cudem skończyłem ogólniak.