Pan Janusz na terenie gminy Dobrcz prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą. To legalna firma, więc zarejestrowana, można jej namiary bez problemu znaleźć w internecie.
- Takich jak ja, drobnych "dorabiaczy" do etatu są tysiące - mówi pan Janusz. - Wszelkie zakupy sprzętu dotychczas dokonywałem za środki własne, gotówką lub na kredyt. Słyszałem o różnych dotacjach unijnych. Ale dla mnie to była odległa bajka. Ale niedawno zadzwoniła do mnie miła, sympatyczna pani informując, że jej firma zajmuje się pisaniem wniosków na dotacje unijne. Można uzyskać nawet 200 tysięcy złotych, wkład własny do projektu wynosi tylko 20 procent. Pomyślałem, może i ja skorzystam i rozwinę skrzydełka? Miało być tak: wystarczy moja zgoda, przyjeżdża kurier z dokumentami, wpłacam 246 zł na miejscu i czekam na pomoc.
Niestety, prawda okazała się inna. Trafiłem na jedną z wielu firmę - krzak, zajmującą się wyłudzaniem pieniędzy (wyłudzenie do 250 złotych nie jest w Polsce przestępstwem). W efekcie żadnej pomocy nie oferują. Kasują jedynie 246 zł i na tym koniec. Po otrzymaniu przesyłki sprawdziłem tę firmę w internecie. Niestety, moje przeczucie mnie nie myliło. Aż roi się od wpisów ostrzegawczych o tej firmie.
Złodziejska firma, bo jak ją nazwać inaczej, mieści się w Warszawie w jednym z bloków przy ul. Jana Pawła II. Panu Januszowi nie chodzi wcale o odzyskanie pieniędzy. Bo stracił na szczęście niewielką sumę. - Zależy mi tylko, by nagłośnić sprawę - mówi - by prawo w Polsce nie zezwalało na taki proceder. Póki co te spółeczki działają zgodnie z prawem i nawet nikt nie ma prawa nazwać ich złodziejem, bo grożą sądem. Chyba, że... oszukani skrzykną się i złożą pozew. Zbiorowy!
Czytaj e-wydanie »