https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Para z Torunia starała się o dotacje. Wpłaciła pośrednikowi 14600 złotych. Nie ma ani dotacji, ani zwrotu zaliczki

Katarzyna Piojda
Mieszkańcy Torunia myśleli otrzymać dotację, ale wyszły nici
Mieszkańcy Torunia myśleli otrzymać dotację, ale wyszły nici Fot. Mariusz Kapała/zdjęcie ilustracyjne
Para z Torunia chciała pozyskać dotacje na rozwój działalności. Wpłaciła pośrednikowi łącznie 14600 złotych zaliczki. Kobieta z mężczyzną nie otrzymali ani dofinansowania, ani zwrotu wpłaty.

Spis treści

- Szukałem z narzeczoną eksperta, który pomoże nam pozyskać dotacje na rozwój firm. Z polecenia otrzymaliśmy namiar na doradcę z Torunia. Zdecydowaliśmy się na współpracę z nim - wspomina czytelnik, właśnie z Torunia. - Umowę z panem podpisaliśmy w styczniu 2024 roku. Zgodnie z zapisami, wpłaciłem mu 7000 złotych.

To była zapłata już za to, co pośrednik obiecał załatwić. - Miałem dostać nawet kilkaset tysięcy złotych dotacji unijnych, które przeznaczę na zakup nieruchomości dla mojej firmy - opowiada klient. - Gdybym nie dostał dofinansowania, pośrednik miał oddać to, co mu wpłaciłem, w pełnej kwocie.

Narzeczona mężczyzny też przekazała 7000 zł (planowała osobno dostać dotację) i dodatkowo 600 zł, akonto przyznania drugiej, już niższej dotacji. - Myślałam o zakupie nieruchomości z przeznaczeniem na salon kosmetyczny, a druga kwota miała stanowić wynagrodzenie dla pośrednika za załatwienie pieniędzy z urzędu pracy na kurs dla mnie z zakresu medycyny estetycznej - wskazuje kobieta.

Udział procentowy

- Byliśmy przygotowani na to, że tam, gdzie wpłaciliśmy po 7000 złotych zaliczki, to 20 procent kwoty przyszłej inwestycji w nasze osobne firmy sami pokryjemy, a pozostałe 80 proc. to będą środki z dofinansowań, czyli z dwóch wyżej wymienionych dotacji - mówi klient. - Trzecia dotacja, czyli na szkolenie, miała być w 100 procentach finansowana przez urząd pracy.

Para kontaktowała się z doradcą głównie mailowo i telefonicznie. - Kilka razy odwiedziliśmy go w jego wynajętym biurze. Prowadził działalność jednoosobową. Wiemy, że nieoficjalnie pomagała mu żona.

Czytelnik z narzeczoną już wiosną br. zaczęli podejrzewać, że agent nie pomoże. - Regularnie pytaliśmy, na jakim etapie są nasze sprawy. Dociekaliśmy, do jakich instytucji składa wnioski w naszym imieniu. Zero jasnych odpowiedzi. Omijał temat, mówiąc, że papiery jednak złożył. No jak?! Bez naszego upoważnienia?

Wizyta na komisariacie

Mijały kolejne tygodnie. Klient z partnerką uświadomili sobie, że ekspert niczego nie załatwi. - Obiecał oddać zaliczki, ale miał kolejne wymówki. Od sierpnia czekamy na zwrot. W grudniu poszliśmy na policję - podkreśla klientka.

W Komendzie Miejskiej Policji w Toruniu słyszymy: - Nie udzielamy odpowiedzi na temat działań podejmowanych w stosunku do konkretnych osób.

Klient z narzeczoną opisali swój przypadek na toruńskiej grupie internetowej. - Zgłosili się do nas inni ludzie, przede wszystkim z Torunia i okolic, poszkodowani przez tego pośrednika - dalej wskazuje nasz rozmówca. Niewykluczone, że sprawa jest rozwojowa.

Podejrzenie wyłudzenia

Ów pośrednik nie ma sobie nic do zarzucenia. - Po pierwsze, klient, ani jego konkubina, nie odesłali mi formularza z podpisami do zapłaty, co jest obowiązkiem wedle zawartej umowy i regulaminu o dofinansowanie. Po drugie, termin dotacji był wielokrotnie przesuwany, a w ostatni dzień naboru zostało znacznie obniżone dofinansowanie, gdyż projekt by nie był sfinansowany. Co najważniejsze, klient chciał wyłudzić dofinansowanie.

Pośrednik właśnie złożył w toruńskiej prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Zdaniem doradcy, klient miał zamiar wykorzystać dotację niezgodnie z prawem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świat żegna Franciszka. Tłumy wiernych na Placu św. Piotra

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska