www.pomorska.pl/torun
Więcej informacji z Torunia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/torun
Na początku tygodnia większość handlujących zrezygnowała z pracy ze względu na pogodę.Teraz, gdy mniej pada, muszą sobie jakoś radzić. - Jak we wtorek przyszedłem do pracy nic nie było przygotowane, nie dało się nawet przejechać - twierdzi jeden z handlujących. - Odśnieżać musimy sami.
Posprzątane czy nie?
Porządki wychodzą różnie. Jedna ze sprzedających znalazła górę śniegu na własnym, dzierżawionym i opłaconym miejscu. - Tak posprzątali inni handlujący - denerwuje się kobieta. - Bo i co mieli zrobić z tym śniegiem? Dlaczego prezes o nas nie dba?
Śnieg zalega pod niektórymi stołami i w kilku miejscach palcu. Zapewne zostanie tam do wiosennych roztopów. Jak zwykle.
Duży problem kryje się też zaraz za bramą, gdzie znajdują się garaże. - Jak mam rozłożyć towar, kiedy tam, gdzie wcześniej stawiałem rano samochód leży teraz hałda śniegu, który wywieźli z targowiska? - denerwuje się inny sprzedawca.
- Intenstywnie odśnieżaliśmy przez dwa dni - mówi Kazimierz Zawal, prezes spółki Targi Toruńskie zarządzającej placem. - Porządki nie są w pełni ukończone, ale mamy przecież zimę, to normalne, że jest śnieg. Na targowisku zostało go na tyle mało, w żaden sposób nie utrudnia jego funkcjonowania.
Za co ja płacę prezesowi?
- Opłata miesięczna, dzienna, dojazd - wylicza pan sprzedający owoce. - Muszę wyłożyć 50 zł każdego dnia, żeby w ogóle zacząć handlować. A ceny jabłek od lat takie same.
Handlujący płacić muszą dodatkowo za parking i toalety. Coś ciepłego do picia trzeba sobie jakoś samemu załatwić.
W części zadaszonej placu też nie jest idealnie, choć drożej (dzierżawa 500-700zł miesięcznie plus opłata dzienna). - Włożyliśmy w to masę pieniędzy, a wszystko spartaczone - mówi pani Magda sprzedająca ubrania. - Wywietrzniki nie są regulowane, więc i tak mamy tutaj śnieg. - Za te pieniądze, które płacimy, powinniśmy mieć idealne warunki - grzmią sprzedawcy. Obawiają się jednak zawalczyć o swoje i nie potrafią tego zrobić wspólnie. Boją się podać nazwiska. - Nikt nie chce się wychylać - opowiada pan sprzedający jabłka. - Prezes łatwo znajdzie pretekst, by wymówić dzierżawę. Wystarczy, że towar wystaje kawałek za linię znaczącą działkę. A na każde miejsce są chętni.
- Pobudowali drewniane domki, żeby nie było widać bajzlu od ulicy - mówi inny rozgoryczny mężczyzna - Na wiosnę też nie czekamy, wtedy będzie jeszcze gorzej, będziemy pływać w strugach deszczu i bajorach błota.