Do akcji "Przejrzysta Polska" zgłosiło się 775 samorządów z całego kraju. Trwa ona do końca br. i wymaga od uczestniczących wykonania szeregu zadań - część jest obowiązkowa, część dowolna - by poprawić relacje urzędnik-petent oraz zwiększyć udział mieszkańców w pracach samorządu.
Zadania miały być
realizowane w ramach sześciu zasad dobrego rządzenia, opracowanych dla Fundacji im. Stefana Batorego. Z zakresu przejrzystości to np. utworzenie punktu informacyjnego, z działania przeciwko korupcji - opracowanie kodeksu etycznego pracowników i procedur postępowania w razie jego naruszenia, z partycypacji - wdrożenie programu współpracy z organizacjami pozarządowymi, z przewidywalności - udostępnienie mieszkańcom materiałów przybliżających strategiczny dokument rozwojowy, z fachowości - rozpisywanie konkursów na stanowiska kierownicze, z rozliczalności - przygotowanie informatora budżetowego dla ludzi, pokazującego skąd mamy pieniądze w budżecie i
na co je wydajemy
Trzy zadania trzeba było zaliczyć do końca sierpnia br. Po pozytywnej ocenie przez organizatorów, samorząd miał otrzymać certyfikat uczestnictwa w akcji "Przejrzysta Polska" i znaleźć się na specjalnej "mapie przejrzystości".
- To, że wystąpiliśmy nie oznacza, że nie chcemy dbać o petentów, bo nadal będziemy to robić, a program nie jest do tego potrzebny, co już pokazaliśmy. Z udziału w akcji zrezygnowało więcej samorządów, by zaprotestować przeciw temu, że zamiast certyfikatów przejrzystości dostaniemy takie, które potwierdzają uczestnictwo. A nie tak miało być. Nie zmienia się zasad w trakcie programu - mówi starosta Łapkiewicz. - Jeszcze przed uczestnictwem w tym programie zrealizowaliśmy niektóre z jego wytycznych, na przykład punkt informacyjny.
Organizatorzy "Przejrzystej Polski" na swojej stronie internetowej zamieścili oświadczenie - w związku z wątpliwościami niektórych samorządów - że od początku była mowa o certyfikacie za udział.
Ale okazuje się, że gdzie indziej tkwi problem. Mówi Ewa Kwiesielewicz z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Wsparcia Inicjatyw Pozarządowych "TŁOK" w Toruniu, który monitoruje akcję w naszym województwie: - Osiem samorządów zostało odrzuconych, bo nie wykonały wcale bądź należycie nałożonych zadań. Wśród nich znalazł się powiat rypiński.
Sekretarz powiatu
Tadeusz Jaroszewski tłumaczy, że najpierw była rezygnacja, a w konsekwencji - zaprzestanie wysyłania informacji o wykonywanych zadaniach. I stąd naturalną koleją rzeczy stało się odrzucenie samorządu.
Powiatu szkoda, bo ujemne w skutkach solidaryzowanie się z mniejszością - niezależnie od powodów tłumaczenia tej decyzji - nikomu nie zdaje się w tym przypadku służyć. Chyba że samym urzędnikom, przed którymi stało wyzwanie realizacji jeszcze kilku zadań.
__
