- Pamięta pan co wydarzyło się cztery lata temu w Korei? Pierwszy mecz mundialu, przegrana 0:2, nawet pierwszego gola pana koledzy stracili niemal w tej samej minucie spotkania.
- Czy to wszystko już kiedyś się rozegrało? Skoro pan tak mówi, to musiało tak chyba być.
- A jak Mirosław Szymkowiak patrzy na mecz z Ekwadorem?
- Ciężko mówić, jesteśmy załamani. Zawiedliśmy na całego, żal mi kibiców. Ale też za wcześnie na szczegółowe analizy. Musimy to wszystko ułożyć sobie w głowach.
- To zapytam inaczej: grało się panu dobrze w roli wysuniętego pomocnika, zaraz za plecami Maćka Żurawskiego?
- To nie jest do mnie pytanie. Za taktykę odpowiada trener.
- Ale nie zaprzeczy pan, że jest od jakiegoś czasu kompletnie zagubiony; źle było z Kolumbią, fatalnie z Chorwacją, katastrofalnie z Ekwadorem. Miotał się pan po boisku, udawały się tylko pojedyncze zagrania z klepki do "Żurawia".
- Powtarzam, zapytajcie trenera.
- To jeszcze inaczej; co się zdarzyło na boisku?
- Żałujemy, że nie wykorzystaliśmy stałych fragmentów gry. Na treningach przygotowywaliśmy je do perfekcji. Do straty bramki, 20 minut graliśmy bardzo dobrze. Nagle stracony gol, dosłownie z niczego, wszystko się załamało. Ciężko było stworzyć jakieś sytuacje bramkowe. Musimy jeszcze raz obejrzeć ten mecz, przeanalizować go.
- Wśród wielu niedoskonałości drużynie wyraźnie brakowało lidera. Kogoś, kto krzyknie, pociągnie do przodu, szarpnie na połowie przeciwnika. Gdzie był Szymkowiak?
- My nie jesteśmy zespołem, który posiada lidera. Musimy grać bardzo dobrze w 11. Mieliśmy kilka sytuacji, bramka Jacka Krzynówka została nieuznana niesłusznie. Potem poprzeczka, słupek. Taka jest piłka.
- Ciężko się biegało... Czy komuś może w ogóle nie chciało się?
- Po tym, jak zobaczyliśmy, ilu naszych jest kibiców, każdy chciał grać. Oddać serce. Nie wyobrażam sobie, żeby któryś z nas na boisku nie nie zostawił zdrowia. Ale z góry może więcej widać.
- To koniec szans na tym mundialu?
- Są jeszcze dwa mecze. Potrafimy grać; ważne, żeby walczyć do końca. W szatni nikt nie płakał, nie dołował siebie i kolegów. Z Niemcami, przede wszystkim, nie możemy przegrać. Musimy postawić wszystko na jedną kartę.