Gonzaga jest obecnie najwyżej notowanym zespołem w NCAA. Od lat Zags to czołówka ligi, ale jeszcze nigdy nie grali w turnieju finałowym. Zwykle odpadali w play off, gdy trafiali na zespół z mocniejszej konferencji. Teraz ma bilans 24-0, jest jedyną niepokonaną drużyną w lidze i prowadzi w dwóch najważniejszych rankingach: AP i USA Today.
Nie byłoby tych wyników bez Karnowskiego. Torunianin zdobywa najwięcej punktów w karierze (śr. 12,3 przy skuteczności ponad 61 proc. z gry), dodaje 5,5 zbiórek. Świetnie współpracuje z kolegami (2,2 asyst), co bardzo mocno podnosi jego wartość. To wszystko w 21 minut, pod tym względem nasz środkowy jest dopiero szóstym graczem Gonzagi.
Pollityczne gierki czy faktycznie ktoś ustawiał mecze PLK?
W ubiegłym tygodniu Karnowski przeszedł do historii swojego klubu. Bulldogi pokonały 85:75 Brigham Young University. Dla torunianina było to zwycięstwo numer 123 w NCAA i tym samym wyprzedził dotychczasowego rekordzistę, kanadyjskiego rozgrywającego Kevina Pangosa. Karnowski ma także najwyższy procentowy wskaźnik wygranych. Gonzaga z nim w składzie wygrywała 90,5 proc. swoich meczów.
Solidna i przede wszystkim równa gra Karnowskiego sprawiła, że stał się jednym z najbardziej cenionych środkowych w lidze akademickiej. Właśnie został nominowany do dziesięciu najlepszych, z których zostanie wybrany laureat nagrody im. Kareema Abdul-Jabbara. Trofeum dla najlepszego wysokiego ligi jest wręczane od dwóch lat. Poprzednio otrzymali ją Frank Kaminsky (obecnie Charlotte Hornets) oraz Jakob Poetl (Toronto Raptors).
Dla Karnowskiego to bardzo ważny sezon. W zasadzie powinien już grać w NBA lub w Europie, ale poprzedni stracił z powodu kontuzji kręgosupa i dlatego mógł zostać jeszcze piąty rok w NCAA. Teraz udowania, że po problemach ze zdrowiem nie ma już śladu.
Po tym sezonie torunianin będzie musiał wybrać zawodową drogę. Największym marzeniem pozostaje NBA, ale Karnowski ma na razie niewielkie szanse na wysoki numer draftu i dobry kontrakt. Co nie znaczy, że tego marzenia nie da się spełnić w przyszłości, ale będzie musiał jeszcze udowodnić swoją wartość i prawdopodobnie za rok zobaczymy wychowanka toruńskiej Katarzynki w jednej z czołowych lig w Europie. Takie ofert leżały na stole już poprzedniego lata.