Torunianie od początku sezonu ładnie przegrywają z dużo mocniejszymi drużynami od siebie i bardzo brzydko oddają punkty w meczach z bezpośrednimi rywalami w tabeli. W ostatnich tygodniach rozegrali bardzo solidne mecze ze Śląskiem czy Legią, ale nie potrafili takiego poziomu utrzymać w najważniejszej próbie w Lublinie.
Nie inaczej było w derbach we Włocławki. Goście zaczęli bardzo obiecująco, jak wiele meczów w tym sezonie. I jak w wielu meczach fatalnie zagrali w trzeciej kwarcie. W arcyważnym meczu popełnili aż 19 strat (z czego 8 rozgrywające Tayler Persons), przestrzelili połowę z 18 rzutów wolnych
Trener Cedric Heitz chwalił jednak swój zespół. - Mecz w Lublinie był dla nas bolesną lekcją, a derby pokazały, że wyciągnęliśmy z niej wnioski. Chcieliśmy coś udowodnić naszym kibicom, którzy licznie przyjechali nas wspierać. Długo prowadziliśmy grę, kontrolowaliśmy zbiórkę, realizowaliśmy założenia w defensywie. W trzeciej kwarcie popełniliśmy zbyt wiele strat, oddaliśmy rywalom zbyt dużo punktów spod kosza, podejmowaliśmy kilka złych decyzji. Anwil zagrał dużo intensywnie, a nam zabrakło konsekwencji - przyznał Francuz.
Sytuacja toruńskiej drużyny jest niemal beznadziejna. Na siedem meczów przed końcem sezonu torunianie mają trzy zwycięstwa mniej niż przedostatni zespół w tabeli. Ostatnią nadzieję jest już chyba wyprzedzenie GTK Gliwice. Rywale mają trudniejszy terminarz do końca sezonu zasadniczego, a w ostatniej kolejce przyjadą jeszcze do Torunia. Aby ten mecz miał znaczeni, to Arriva Twarde Pierniki musi wcześniej wygrać kilka razy.
- Jesteśmy profesjonalnym zespołem, czujemy wsparcie kibiców i nigdy się nie poddamy. Musimy być maksymalnie skoncentrowani, zagrać z maksymalnym zaangażowaniem przeciwko każdemu rywalowi. Naszym celem jest wygranie każdego kolejnego meczu. Matematyka wciąż daje nam szansę i zrobimy wszystko, aby obronić ligę dla miasta i fanów - obiecuje Heitz.
