Rozmowa z Lucyną Lewińską prezesem spółki Baza, której podlegają targowiska miejskie.
- Na targowisku miejskim przy ul. Związków Zawodowych znowu jest niespokojnie. Podobno nasłała pani ochroniarzy na kupców i doszło do przepychanek ?
- Owszem ochroniarze są na targowisku, ale do żadnych przepychanek nie doszło. Było to zwykłe egzekwowanie prawa.
- Kto łamie prawo?
- Część sprzedających, która handluje w przejściu. Od dawna prosiliśmy ich, aby tam się nie ustawiali, bo ciągi komunikacyjne są dla kupujących i samochodów, dostarczających towar, ale to nie pomogło. Zdecydowaliśmy się więc na skuteczniejsze działanie.
- Na czym ono polegało?
- Przez kilka dni ochroniarze blokowali te miejsca, które dotąd zajmowali handlujący w przejściu i tłumaczyli, że tu nie wolno sprzedawać. Jednocześnie wskazywali inne miejsca.
- Rozumiem, że wolne miejsca na tym targowisku jeszcze są?
- Tak. Tylko nie w pobliżu głównych ciągów handlowych, które są najatrakcyjniejsze.
- Z tego co wiem, w przejściu handlowali głównie ci, którzy nie mieli podpisanej umowy najmu ze spółką Baza.
- Tak, ten problem dotyczył tzw. handlu okazyjnego, ludzi, którzy sporadycznie handlowali na tym targowisku.
- Ilu ich jest?
- Zwykle trzydziestu, chociaż w sobotę więcej.
- Czy interwencja ochroniarzy okazała się skuteczna?
-Tak. Mamy w przejściach porządek. Nareszcie można tam swobodnie przejść, łatwiej też tam poruszać się samochodom, które dowożą towar.
