Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przewidywalne orędzie prezydenta - oceniają politolodzy

Jolanta Zielazna
Prezydent powtórzył słowa przysięgi odczytane przez Małgorzatę Kidawę-Błońską.
Prezydent powtórzył słowa przysięgi odczytane przez Małgorzatę Kidawę-Błońską. Piotr Smoliński
Natychmiast po zakończeniu uroczystości zaprzysiężenia prezydenta Andrzeja Dudy i wygłoszeniu przez niego orędzia przed Zgromadzeniem Narodowym, pojawiły się komentarze.

"Pomorska" poprosiła o ocenę wystąpienia politologów z regionu. W większości są zgodni: można było przewidzieć, na czym prezydent się skupi.

- W podobnym tonie wypowiadał się w wywiadach po wyborach prezydenckich - zauważa dr Barbara Brodzińska-Mirowska, politolog, UMK. Zajmuje się marketingiem politycznym i wyborczym. W jej ocenie wystąpienie prezydenta mało przypominało orędzie, a raczej expose. - Na pewno Andrzej Duda będzie bardzo ważny dla działań kampanijnych PiS. Przypuszczam, że będzie wspierał kampanię, zapowiedział przecież intensywne spotkania w regionach.

- Orędziem była druga część wystąpienia, która koncentrowała się już na tym, w czym prezydent ma inicjatywę, pokazywała kierunki, w których chce zmierzać. To integracja Polonii i Polaków z zagranicy z krajem, wspieranie kultury.

- W orędziu prezydent Andrzej Duda mówił o realizacji obietnic przedwyborczych, a nie przedstawił wizji sprawowania swojej prezydentury - ocenia prof. Roman Bäcker, politolog (UMK). - Nie ma lepszego wsparcia dla PiS niż urzędujący prezydent. Obietnice są najważniejsze choćby po to, by zachęcić niezdecydowanych do głosowania na PiS. Dopiero później trzeba będzie podejmować decyzje, na których realizację muszą być środki w budżecie i wtedy skończy się liczenie, ile jeszcze głosów trzeba zdobyć.
Prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog UMK brał udział w uroczystościach w Sejmie, z czego bardzo się cieszył. Gdyby jednym zdaniem miał podsumować orędzie powiedziałby, że odebrał je pozytywnie, z dreszczem emocji. Bo prezydent wysoko sobie postawił poprzeczkę. - To śmiałe orędzie, prezydent pokazał konkretny punkt, w którym hasło odbudowy wspólnoty jest nie tylko symboliczne - wskazuje. - Takim punktem ma być instytucja pod wspólnym patronatem prezydenta, premiera i ministra spraw zagranicznych dla obrony dobrego imienia Polski na całym świecie.

W ocenie prof. Zybertowicza, jest to pole, na którym działania wszystkich trzech podmiotów mogą się uzupełniać, wizje nie muszą dzielić, a może powstać przyczynek do odbudowania wspólnoty. Spory i istotny fragment orędzia poświęcony Polonii oraz Polakom za granicą, młodym ludziom, którzy wyjechali tam przede wszystkim w poszukiwaniu godnego życia i szansy dla siebie nie uszedł uwadze komentatorów. - Plany integracji Polonii z krajem to bardzo dobre idee i gdyby prezydent się na tym skoncentrował byłoby bardzo dobrze - uważa dr Barbara Brodzińska-Mirowska (UMK).

Prof. Zybertowicz mówi, że prezydent ma wyniki badań, z których wynika, że maturzyści i młodzi ludzie nie widzą swej przyszłości w Polsce. Dlatego Andrzej Duda poświęcił temu problemowi sporo miejsca w swoim wystąpieniu. - To nie jest problem kultywowania wierności Polsce, pamięci - uważa prof. Andrzej Zybertowicz - ale problem zbudowania narzędzi, by ci najbardziej utalentowani, którzy wyjechali za granicę i tam odnieśli sukces albo do nas wracali, albo dla nas pracowali. Trzeba się zastanowić, jak tych, którzy już tam są, skłonić do inwestowania w Polsce.
Z kolei prof. Roman Bäcker uważa: - Mówienie, że Polacy nie powinni wyjeżdżać za chlebem, jest wyłącznie sloganem propagandowym. Żaden prezydent ani rząd nie ma wpływu na emigrację, jeśli są otwarte granice.

Komentarze nie mogły też ominąć polityki zagranicznej, wskazanych przez prezydenta priorytetów. Dobrze została odebrana zapowiedź (zresztą, taka deklaracja padła już wcześniej), że nie nastąpi tu żadna rewolucja, ale korekta.

Prof. Romana Bäckera nic tu nie zaskoczyło. - Koncepcja realizacji polityki zagranicznej jest zgodna z prezentowaną przez PiS: większa obecność NATO w Polsce, zwrócenie uwagi na Polonię, zapowiedź aktywniejszej polityki na Wschodzie.

Tak samo - jako kontynuację linii polityki zagranicznej prezydenta Lecha Kaczyńskiego - zapowiedzi odebrał prof. Janusz Golinowski (UKW). - Budowanie wspólnoty od Bałtyku po Morze Czarne - choć prezydent powiedział nawet "po Adriatyk", ale chyba się przejęzyczył - to linia niebezpieczna. Europa nabiera coraz większego dystansu do polityki wschodniej i takie deklaracje - w kontekście polityki wschodniej mogą nam źle wróżyć, pogorszyć nasze relacje z Ukrainą i Rosją.

Z kolei NATO już wcześniej ustami Niemiec wypowiedziało się, że nie będzie rozszerzało kurateli, już zmniejszyło liczbę jednostek patrolujących. - Zapowiedź prezydenta, że polityka zagraniczna wymaga korekty może oznaczać, choć nie powiedział tego wprost, niską aktywność do tej pory, zwłaszcza w naszym regionie - komentuje prof. Zybertowicz. - Koncepcja prezydenta budowania wspólnoty od Bałtyku po Adriatyk to wielki wysiłek dyplomatyczny, ale ta koncepcja ma wpływ także na nasz rozwój gospodarczy. Gdyby się powiodła, nasza gospodarka nie byłaby tak bardzo uzależniona od gospodarki Niemiec. Niemcy to dla nas kapitalny rynek, ale głównie poddostawców, a ekspansja na południe Europy to utworzenie buforu. Bylibyśmy bardziej niezależni od Niemiec.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska