- W sobotę klienci knajpy pobili się z drugą grupą - opowiada pan Waldemar, mieszkaniec kamienicy przy ul. Zygmunta Augusta w Bydgoszczy . - Słyszeliśmy, że mówili o sobie ,,ekipa z PKS-u'' i ,,ekipa z dworca''. W ruch poszedł młotek, który służy do wybijania szyb ewakuacyjnych w autobusach. Jeden z delikw.entów nim oberwał.
Przeczytaj też: Okolice dworca PKP w Bydgoszczy wciąż niebezpieczne
Do drugiej awantury doszło w niedzielę około godziny 19. - Czterech bywalców baru najpierw zaczepiało faceta, który tam wszedł. Po chwili odeszli od stolika i zaczęli go gonić. Kiedy zobaczyliśmy z kolegą pałki teleskopowe i noże, zmroziło nas - mówi nasz Czytelnik, który był świadkiem zdarzenia.
Właściciel baru słyszał o sobotnich zajściach. - Rzeczywiście były dwie grupy, które się zwalczały. Wbiegli nawet na perony. Ale nie ma to zbyt wiele wspólnego z naszym barem. Tu się wszędzie kręcą podejrzane typki - odpowiada Krzysztof Sygnalski, szef "Merlina".
Za to policjanci nic o awanturze nie wiedzieli. - Otrzymaliśmy zgłoszenie, dotyczące niedzielnego zdarzenia. Podejrzanych nie udało się zatrzymać- mówi Maciej Osinski z Komendy Wojewódzkiej Policji.
- O tym, co się działo w sobotę nikt nas nie poinformował.
Czy mundurowi chcą czekać, aż dojdzie do tragedii? - Zwrócimy większą uwagę na ten lokal. Patrole będą tam częściej zaglądać - zapewniają policjanci.
Czytaj e-wydanie »