Rozmowa z Krzysztofem Jedynakiem laureatem bydgoskiego etapu konkursu "8 Wspaniałych"
- Zaskoczyło Cię to wyróżnienie?
- Bardzo, w ogóle nie spodziewałem się, że za to co robię, dostanę jakąś nagrodę. Jestem wręcz zszokowany, ale też miło zaskoczony.
- W jaki sposób zostałeś wolontariuszem?
- To moja mama mnie zachęciła, żebym spróbował. Teraz razem przygotowujemy prezentacje multimedialne propagujące ideę wolontariatu. Jeździmy z nimi na przykład po szkołach. Jako wolontariusz pracuję od 2006 roku.
- A kim się opiekujesz?
- Razem z kolegami prowadzimy grupę, która opiekuje się dziećmi osieroconymi. Pracuję też indywidualnie, pomagam chorym osobom dorosłym. Działam w fundacji "Salus Homini". Nie mamy własnej siedziby i dlatego korzystamy z gościnności poradni psychologiczno-przyrodniczej w Nakle.
- Czy praca z dziećmi jest trudniejsza niż z dorosłymi?
- Trudno porównywać, bo z każdym pracuje się inaczej. Pamiętam, że bałem się pierwszego spotkania z osieroconymi dzieciakami. Obawiałem się, że coś źle powiem czy zrobię. Ale moje obawy okazały się niepotrzebne. Dziś, kiedy spotykam dzieciaki na ulicy, wołają za mną "panie Krzysiu", otwierają się przede mną. To największa nagroda za moją pracę.
- Kiedy nie zajmujesz się wolontariatem, co lubisz robić?
- Na przykład słuchać muzyki, szczególnie heavy metalu. Lubię też czytać książki thrillery.
- Jesteś uczniem trzeciej klasy Liceum Katolickiego. Twoje plany na przyszłość?
- Oczywiście zdanie matury, a potem psychologia na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu.