Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psie Nadzieje apelują do sumień władz Sępólna. Czy skutecznie?

BARBARA ZYBAJŁO-NERKOWSKA
sxc.hu
Wczoraj po południu zakończyło się spotkanie mieszkańców i władz miasta. Sępolanie, którzy chcą się zaopiekować psami umieszczonymi czasowo przy oczyszczalni, nie wyszli z niego zachwyceni. Chcą współpracować, ale obawiają się, że w ratuszu wystawią ich do wiatru i z planów nic nie wyjdzie.

Konflikt miłośników zwierząt i władz Sępólna ciągnie się od kilku miesięcy. Stowarzyszenie Psie Nadzieje chce brać czynny udział w opiece nad zwierzętami przetrzymywanymi przy oczyszczalni. To bezpańskie psy wyłapywane z terenu całej gminy. Fundacja ma w planach budowę schroniska z prawdziwego zdarzenia.

Na drodze napotyka jednak przeszkody - często także komunikacyjne, bo jak podkreślają jej członkowie, o jednym ze spotkań w ratuszu zostali poinformowani przez osoby trzecie.
- Nikt nie pytał nas, czy pasuje nam termin, choć jesteśmy osobami pracującymi i angażujemy się na rzecz zwierząt społecznie - mówi Natalia Marciniak, przewodnicząca rady Fundacji Psie Nadzieje. - Nie zostaliśmy też zaproszeni na sesję, na której była mowa o schronisku. Nie dano nam możliwości odpowiedzi na nieprawdziwe, naszym zdaniem, twierdzenia, które podczas niej padły.

Jak podkreślają przedstawiciele Fundacji, zależy im na podjęcia uczciwych rozmów o budowie schroniska. - Jeżeli wyznaczenie terenu pod schronisko, przy jednoczesnym obarczeniu Fundacji wszelkimi kosztami, począwszy od uzbrojenia po postawienie całej infrastruktury, to wszystko, co gmina chce zaoferować od siebie, żeby zbudować gminne schronisko dla zwierząt, to prosimy chociaż o pomoc "urzędową" i techniczną oraz o dobrą i zgodną współpracę - piszą w mailu przesłanym do redakcji. - Dla nas zawsze najważniejsze będzie dobro zwierząt i pragniemy znaleźć zrozumienie u władz. Zdajemy sobie sprawę, że urząd jest władny, aby zepchnąć nas do roli organizacji, która nic konstruktywnego nie robi, tylko patrzy na ręce, pyta, interweniuje. Liczymy na to, że tak się nie stanie, dojdziemy do porozumienia i coś dobrego razem zbudujemy.

Okazja do tego była wczoraj, ale jak podkreśla Ewa Mejer, prezeska Fundacji Psie Nadzieje, tak naprawdę to wszystko jest jeszcze zawieszone w próżni.

Zobacz: Bestialstwo! Psiak wyrzucony do rowu w worku po ziemniakach!

- Oferujemy budowę i prowadzenie, ale chcieliśmy otrzymać uzbrojony teren - mówi Mejer. - Mówi się nam, że jak wybudujemy schronisko, to Przytulisko przy oczyszczalni zostaje. Władze nie chcą, żebyśmy prowadzili ten punkt, twierdząc, że Zakład Transportu i Usług robi to dobrze. Obiecano nam jednak warunki, na których będziemy się mogli włączać w opiekę nad zwierzętami. A przecież żeby znaleźć tym pieskom dom, musimy mieć do nich dostęp - choćby po to, żeby im zrobić zdjęcia.

W urzędzie miejskim twierdzą, że chcą przekazać Fundacji działkę z warunkami zabudowy. - Musimy mieć pewność, że przekazujemy grunt pod schronisko - mówi Marek Zieńko, wiceburmistrz Sępólna. - Jeszcze w grudniu wydamy decyzję o warunkach zabudowy, żeby Fundacja Psie Nadzieje mogła robić projekt i dokumentację. Na pewno podłączymy kanalizację i wodę. Prąd to już kwestia Enei. Na razie nie rozmawiamy jednak o szczegółach, bo ich nie ma i nie ma o czym rozmawiać.
Pierwszy krok został jednak zrobiony.

Trzeba teraz trzymać kciuki, żeby stosunki między urzędem a Fundacją się ociepliły. Będzie to dla obustronnej korzyści.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska