Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Publicystyka. Rodzice nie palą opon

Rozmawiała Kamila Mróz
Rozmowa z prof. Piotrem Petrykowskim, prodziekanem Wydziału Nauk Pedagogicznych UMK w Toruniu

- W Toruniu tylko kilku rodziców sześciolatków zapisało swoje dziecko do pierwszej klasy. W innych miastach regionu nie jest lepiej. Dlaczego?
- Rodzice są świadomi tego, że instytucjonalnie szkoła nie jest przygotowana dla sześciolatków. Żadna placówka nie była w stanie tego zrobić, bo pomysł na reformę został podjęty zbyt późno. Jeżeli rodzice bez przerwy słyszą o braku pieniędzy na edukację, to wiedzą, że ustawa nie jest czarodziejską różdżką, która sprawi, aby w ciągu paru tygodni zrobi się lepiej. Planując remont mieszkania przygotowywałem się kilka miesięcy, a szkoła musi zapewnić także dzieciom bezpieczeństwo. Poza tym jeszcze nie uchwalono ustawy o zmianie systemu edukacji, a już była podstawa programowa, czyli zestaw treści i umiejętności obowiązujący na danym etapie nauczania.

- Reformę postanowiono wprowadzić bez dyskusji?
- Tak. Poza tym w samej podstawie programowej nie ma korelacji między tym, co w zerówce, a tym, co w klasie I szkoły podstawowej. We wrześniu pierwszoklasista przyjdzie do domu i powie: "Ja się już tego uczyłem w przedszkolu", to rodzic zada sobie pytanie: o co w tym wszystkim chodzi? To budowanie braku zaufania do szkoły.

- Konsultacje społeczne były więc pozorowane?
- Nie było żadnych konsultacji społecznych. To sformułowanie jest bardzo pojemnym workiem. Tak naprawdę pani minister liczyła się wyłącznie z opiniami kilku zespołów, które na początku przyjęły jedno założenie, że pani minister ma rację. Niewątpliwie, biorąc pod uwagę szereg procesów rozwojowych i społecznych, musimy założyć konieczność rozpoczęcia nauki wcześniej.

- Ale...
- Ale nie może się to odbywać z dnia na dzień. To wymaga przygotowania infrastruktury, nowych podstaw programowych i nauczycieli. W Finlandii reformę oświaty przygotowywano 17 lat, w niektórych landach Niemiec - 9. W sejmowych podkomisjach. kiedy mówiłem o swoich wątpliwościach, pani minister, jak mantrę powtarzała jedno zdanie: uwierzmy w mądrość nauczycieli.

- Trudno dyskutować z takim argumentem, bo środowisko obrazi się, że nie mamy o nim dobrego zdania.
- Właśnie. Problem polega na czymś innym. Reforma oświaty nie może opierać się na wierze. Trzeba przygotować każdy najmniejszy szczegół.

- Pani minister, podczas któregoś z wystąpień, powiedziała jeszcze coś, co zbulwersowało rodziców, że ta reforma pozwoli zachować pracę nauczycielom. Rodzice podchwycili: eksperymentuje się na naszych dzieciach, po to, by zapewnić komuś pracę.
- To pogarszanie sytuacji nauczycieli. Każdy rodzic z automatu myśli: "Interes mojego dziecka jest zagrożony, bo zyskać ma nauczyciel, to oznacza, że on jest zły". To jeden wątek. Drugi nieukrywany także przez ministra finansów, czy pracy brzmi: musimy obniżyć wiek szkolny, bo w przyszłości nie będzie miał kto na nas pracować.

- Rodzice, mówiąc "jesteśmy przeciw", powtarzają: "Pozbawia się dziecko fragmentu dzieciństwa". Pan jednak przyznaje, że nieuniknione jest obniżenie wieku szkolnego.
- Podam przykład szkoły duńskiej. Oddziały najmłodsze są tam w oddzielnych budynkach z osobną infrastrukturą. Tak naprawę to rodzaj przedszkola wkomponowanego w szkołę i dzieci w naturalny sposób przechodzą dalej. Szkoła jest zupełnie innym obszarem, gdzie rządzą reguły gry i rywalizacji, a te jednak pozbawiają wielu elementów wrażliwości. Klasa szkolna, jako grupa społeczna, buduje zupełnie inne relacje, pokazuje - ja jestem lepszy, a w przedszkolu - możemy współdziałać. Być może łatwiejsze byłoby zaakceptowanie szkoły, gdyby większość dzieci mogła przejść przez przedszkola. A tu znowu brakuje miejsc - w Toruniu dla 600 maluchów. Wpuszczenie dzieci od razu do szkoły jest absurdalną metodą na to, by zminimalizować tłok w przedszkolach.

- Rozmawiałam z szefową jednego z samorządów z naszego województwa, która twierdzi, że dla samorządów ta reforma jest korzystna, bo będą dostawali dodatkowe pieniądze "na ucznia".
- O tym, że pieniądze idą za uczniem słyszymy od czasów ministra Handtkego, obyśmy 1 września nie usłyszeli: Z pustego i Salomon nie naleje. Powtarzam z uporem za Korczakiem: "Dzieciństwo to nie przygotowanie do życia, to już życie". W szkole nie ma czasu np. na spacery, czy celebrowanie posiłków, a dziecko je powoli i w swoim czasie. To jest reforma na okres kadencji.

- Jak powinno zatem wyglądać reformowanie edukacji?
- Pierwsza podstawowa zasada - reformowaniem edukacji nie może zajmować się ekipa rządząca, bo to rodzi niebezpieczeństwo nieustannego poszukiwania zmian. Jeżeli Sejm uchwali ustawę o nowych zasadach funkcjonowania banków, a za dwa lata one upadną, wszyscy to zauważymy, bo zrobi się wielkie bum. Natomiast z edukacją jest tak, że efekty widzimy po kilkunastu latach. Agresję w gimnazjum też dało się przewidzieć. Jeżeli młodego człowieka odetniemy od jego kolegów, poszuka jakiegoś obszaru do zagospodarowania. Teraz winnych szuka się w internecie, mediach, obecnym rządzie. A to nie oni wprowadzali tamtą reformę. Trzeba być odpowiedzialnym za to, co się rozpoczyna i widzieć to w perspektywie, ale nie własnego stołka.

- Kto ma więc przygotować reformę oświaty?
- Grupa ekspertów, która diagnozując i pilotując rzeczywistość będzie mogła na bieżąco, po woli, wprowadzać zmiany w systemie edukacji. Ministerstwo Edukacji Narodowej byłoby tylko realizatorem pewnej koncepcji.

- I ci specjaliści będą niezależni od rządzących?
- Podam przykład z własnego podwórka. Według tych reguł przy Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego działa departament badań naukowych - grupa wylosowanych z poszczególnych obszarów ekspertów. Nie łączy się to z koniecznością zatrudnienia na etacie. Zespoły spotykają się raz na miesiąc. Tego typu "instytucja" może także pozyskiwać środki unijne na edukację, o które państwo za bardzo nie zabiegało. A powinno, bo na początku na reformę miało być 350 mln zł, a zostało 47 a tyle kosztują dwa czołgi.

- Zastanawiam się też, dlaczego pani minister zignorowała głosy rodziców, jak tych skupionych w ruchu Ratujmy Maluchy.
- Pamiętam małe spotkanie z twórcami tego ruchu, na które pani minister zgodziła się pod presją, aby nikt jej nie zarzucił, że ona nie wysłuchuje argumentów. Wyraźnie jednak mówiła: tak jest w całej Europie, taki pomysł jest najlepszy i tak powinno być. Rodzice są bezsilni, bo nie palą opon pod Sejmem, ale i też występując przeciwko szkole obawiają się, że to odbije się na ich dziecku.

- Przypuszczam, że w głowach rodziców zamęt wprowadzają też różne hasła edukacyjne, bo pewnie niewielu wie, co to jest m.in. podstawa programowa. Urzędnicy z uporem mówią jednak takim językiem, jakby nie zależało im, aby rodzice zmiany w oświacie zrozumieli.
- Tak. Problemem jest też to, że nie wiemy, jaki ma być absolwent polskiej szkoły. Nas interesuje tylko to, ile punktów uzyska na poszczególnych testach i na maturze. Nawet przy okazji konstruowania nowych matur nie potrafiono powiedzieć, jakie ona ma dać kompetencje.

- Od nowego roku szkolnego czeka nas sporo zmian, bo w maju 2010 na maturze obowiązkowo będzie matematyka, a pierwszaki już od września - i te sześcioletnie i siedmioletnie - mają uczyć się zgodnie z nowymi treściami nauczania. Zdążymy z podręcznikami?
- Z dużym prawdopodobieństwem mogę powiedzieć, że zanim przetarg na nie został ogłoszony, to już był rozstrzygnięty. Nowa podstawa obowiązuje od 23 grudnia 2008 roku, a ja pamiętam, jak spotkałem się z panią minister 6 stycznia 2009 roku - wtedy, kiedy jeszcze nie było zgody na reformę, a już niektóre wydawnictwa informowały, że posiadają dostosowane do niej podręczniki. Ja te reklamówki widziałem. A dwa tygodnie po wprowadzeniu podstawy, te same wydawnictwa oprócz podręczników, proponowały już szkolenia dla nauczycieli. To wszystko nie jest robione tak, jak być powinno. Generalnie uważam, że już dziś należy rozpocząć prace nad modyfikacją ustawy o systemie oświaty i wprowadzić ją nie wcześniej niż za trzy lata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska