Że po trzech miesiącach końca nie widać, a ich przebieg jest coraz bardziej tragiczny? Że dojdzie do tego, iż ogień zapłonie tuż za naszym płotem? I to dosłownie.
Choć na pewno można było oczekiwać, że wycofanie się rządu z podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską (od tego przecież się zaczęło) rozpali mieszkańców. Oczekiwali pracy, pieniędzy, demokracji, zobaczyli figę. Ich nadzieje spłonęły w jednym momencie.
Spontaniczna na początku akcja wymknęła się organizatorom spod kontroli. Po tygodniach brania demonstrantów przez rząd na przeczekanie, zwodzenia, od wtorku konflikt gwałtownie wybuchł na nowo. Oby skończyło się na 26 ofiarach.
Czy i czyje mediacje na Ukrainie coś by dały? Z kim? W tej chwili na Majdanie swoje pieczenie pieką różne grupy, o niekoniecznie zbieżnych interesach.
Czy możliwy jest rozpad Ukrainy? Pełzająca rewolucja? Stawiamy sobie tyle pytań, na które nie znamy odpowiedzi.