
"100 km na pieszo z Włocławka do Bydgoszczy przez Toruń. Z plecakiem, namiotem, śpiworem i żarciem. Asfaltem, lasem, łąkami i zalewiskami. Często po śniegu i lodzie w lasach (w ogóle te drogi w lesie nieodśnieżone, zima zaskoczyła leśników).
Sobota 3:40 wymarsz, najpierw pociągiem do Włocławka. Piękna pogoda, rozsądna ilość izotoniku chmielowego sprawiły, że szło się cudownie. 55 km pękło raz, dwa. Udało się nawet przespać noc w namiocie na koniec zimy." - napisał Mikołajczak na swoim profilu, kiedy już zamieścił fotografie z marszu.

"100 km na pieszo z Włocławka do Bydgoszczy przez Toruń. Z plecakiem, namiotem, śpiworem i żarciem. Asfaltem, lasem, łąkami i zalewiskami. Często po śniegu i lodzie w lasach (w ogóle te drogi w lesie nieodśnieżone, zima zaskoczyła leśników).
Sobota 3:40 wymarsz, najpierw pociągiem do Włocławka. Piękna pogoda, rozsądna ilość izotoniku chmielowego sprawiły, że szło się cudownie. 55 km pękło raz, dwa. Udało się nawet przespać noc w namiocie na koniec zimy." - napisał Mikołajczak na swoim profilu, kiedy już zamieścił fotografie z marszu.

Po nocy spędzonej na szlaku nie musiał już iść sam.
"Dziś, w niedzielę, dołączyła do mnie Radka Kubiczek. Tempo już znacznie wolniejsze, pogoda znacznie gorsza, zmęczenie dało znać o sobie. No i oznakowanie szlaków pieszych przez toruński PTTK to przykład jak tego nie robić (może dlatego nie robią tego od lat). Na 70 km mała awaria pięty" - napisał radny.
"I tak obolali doszliśmy po zmierzchu do Bydgoszczy. Przyznam, że ostatnie 600 metrów z przystanku autobusowego do domu, to najgorsze metry w życiu. Teraz czas na regenerację i knucie co by tu spsocić."

- Gdy dowiedziałem się, że Aleksander Doba zasnął na zawsze na najwyższym szczycie Afryki postanowiłem, że mogę go upamiętnić tylko robiąc coś w jego stylu - podkreśla Mikołajczak.