Do bulwersującego zdarzenia doszło pod koniec kwietnia w biurze rady Urzędu Miejskiego w Sępólnie Krajeńskim. Radny Antoni Dolny miał nerwowo zareagować, gdy szefowa biura rady zwróciła mu uwagę na błędnie wypełnione oświadczenia majątkowe. Świadkiem były dwie osoby, w tym Franciszek Lesinski, przewodniczący Rady Miejskiej w Sępólnie.
Według ich relacji, gdy radny wychodził z biura, pani kierownik wybiegła za nim z dokumentami, by mu je zwrócić. Nie zdążyła przekroczyć progu, ponieważ Antoni Dolny widząc ją, przytrzasnął drzwiami jej rękę, a dodatkowo przyciskał je nogą. Kobieta z bólu krzyknęła. Dopiero, gdy Dolny puścił drzwi, uwolniła rękę. Po zajściu radny nie poczuwał się do winy, nie przeprosił i opuścił urząd.
„Nie powinna się wpychać”
Na ręce kobiety pozostały widoczne, rozległe ślady. Sprawa zakończyłaby się polubownie, gdyby radny przeprosił szefową biura. Władze gminy zorganizowały z radnym i pracownicą spotkanie, by wyjaśnić zajście. Przeprosin jednak nie było. Mało tego, Antoni Dolny nie poczuwa się do winy, uważa, że nie ma za co przepraszać i ma odmienną wersję zdarzeń.
„Informuję, iż nie miało miejsce zdarzenie użycia siły fizycznej na pracowniku samorządowym przez moją osobę, jak sugeruje Pan Przewodniczący Rady. Natomiast prawdą jest, iż wychodząc z biura Rady Miejskiej zamykałem za sobą drzwi. W momencie zamykania nie miałem świadomości, że pracownik samorządowy podążał za mną i że włożył rękę między drzwi a futrynę. Zobaczyłem ją kątem oka, odwracając się. Gdy się odwróciłem, ujrzałem dokumenty leżące na posadzce korytarza. Jak się później okazało, były to moje dokumenty z oświadczenia majątkowego, które złożyłem pracownikami w biurze z chwilą przyjścia do urzędu. Pracownik, widząc, że zamykam drzwi, nie powinien wpychać się na siłę” – brzmi oficjalne stanowisko radnego.
Ponadto, Antoni Dolny sugeruje, że przewodniczący stosuje taktyki prowokujące i „powinien zająć się sprawami dla dobra gminy, a nie propagandą”.
Zawiadomienie na policję
Sprawa ostatecznie trafiła do Komendy Powiatowej Policji w Sępólnie. Prawo mówi, że urzędnik jest funkcjonariuszem publicznym i podczas wykonywania obowiązków służbowych podlega ochronie (art. 231a Kodeksu Karnego). Naruszenie jego nietykalności cielesnej jest przestępstwem.
- Nie udało się z radnym załatwić sprawy polubownie, więc skierujemy sprawę na policję i zawiadomimy o możliwości popełnienia przestępstwa. Osoba pokrzywdzona jest funkcjonariuszem publicznym, kobietą, pełniła w godzinach pracy obowiązki służbowe, a do naruszenia jej nietykalności cielesnej doszło na terenie urzędu. Jako organ samorządu, pracodawca, nie mogę tak zostawić sprawy bez reakcji – podkreśla burmistrz Waldemar Stupałkowski.
O wszczęcie i przeprowadzenie postępowania wobec radnego zostało złożone zawiadomienie w oparciu o artykuł 304 par. 2 Kodeksu Postępowania Karnego.
