To wielki sukces Mariusza Jaworskiego, starszego strażaka z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Radziejowie. Gdy Tomasz Ziółkowski, dowódca zmiany, zaproponował mu udział w plebiscycie nie mógł oczywiście odmówić, bo przecież propozycji przełożonych się nie odrzuca: - Poczułem się wyróżniony, czułem też wsparcie i życzliwość kolegów, którzy kibicowali mi do końca, jak widać dość skutecznie.
Jednostka w Radziejowie to niewielki zespół, nieco ponad trzydziestu zawodowych strażaków. Od czterech lat jednym z nich jest Mariusz Jaworski. Zdecydował się na ten zawód trochę z przypadku, trochę z rodzinnych tradycji: - Ojciec był strażakiem, starszym ogniomistrzem w tej samej jednostce, w której służę. Bardzo mi imponował i jak każdy chłopak chciałem być oczywiście strażakiem. Z tym, że ten świadomy wybór przyszedł po paru latach...
Po radziejowskim "Mechaniku" była próba studiowania ekonomii we Włocławku, ale nic z tego nie wyszło. Po prostu nie miał do tego serca. Za to wyszło ze strażą pożarną. Jak na zawodowy staż, cztery lata pracy, to niewiele - ale przez ten czas utwierdził się w przekonaniu, że to był bardzo dobry wybór.
- Właśnie skończyłem dwuletnią szkołę dla ratowników medycznych w Inowrocławiu i odkryłem, że to jest moje prawdziwe powołanie. Nie wyobrażam sobie innej pracy. Daję sobie rok oddechu od nauki, a potem chcę rozpocząć studia na wydziale ratownictwa medycznego w Poznaniu.
Rodzina wspiera Mariusza w jego zawodowych planach, a jeśli chodzi o plebiscyt to wsparcie było podwójne. Żona, Ewelina, na co dzień zajmująca się promocją w radziejowskim Starostwie, podeszła do sprawy profesjonalnie. Powołano "sztab wyborczy", zorganizowano "siły i środki", zmobilizowano przyjaciół i znajomych. Bardzo skutecznie, bo Mariusz niemal do końca prowadził w plebiscycie: - W ostatniej chwili dostałem jeszcze ponad pięćdziesiąt kuponów, ale okazało się, że zgodnie z regulaminem, termin ich nadsyłania minął, więc ich nie wysłałem...
Ale co tam! I tak warto było startować, poczuć ten dreszczyk emocji, a przede wszystkim wsparcie rodziny i kolegów, upewnić się, że to, co robię, ma jakiś sens...