www.pomorska.pl/bydgoszcz
Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
[email protected]
[email protected]
Czekamy na sygnały i zdjęcia od Państwa...
Lód, rozjeżdżony i śliski śnieg oraz korki w centrum miasta - zima dała się we znaki nie tylko zwykłym kierowcom. W takich warunkach muszą też pracować ratownicy medyczni.
Do szpitala piechotą
- Raz musieliśmy przez kilkadziesiąt metrów prowadzić pod ręce pacjentkę do szpitala Biziela, bo na podjeździe na ulicy Ujejskiego zatrzymał się przed nami autobus - wspomina Marcin Podgórski, kierowca ambulansu z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy. - Kierowca autobusu nie był w stanie ruszyć z miejsca na oblodzonej nawierzchni. W tym konkretnym przypadku na szczęście nie liczył się czas, a pacjentka mogła iść o własnych siłach.
Ratownicy zwracają jednak uwagę, że inaczej by było, gdyby należało dowieźć do kliniki chorego, na przykład z zawałem serca.
- Na szczęście nie doszło jeszcze do takiej sytuacji - dodaje Marcin Podgórski. - Włos jednak jeży się na głowie, jak jedziemy na sygnale, a kierowcy przed nami, nawet jeśli chcą, to nie mają jak ustąpić miejsca karetce.
Na Seminaryjnej jak w górach
Według bydgoskich ratowników medycznych zdarzają się również sytuacje, w których muszą wysiadać z samochodów i na piechotę przedzierać się przez zaspy śnieżne, by dostarczyć do szpitala zapasy krwi. Szczególnie trudno dotrzeć ratownikom do szpitala płucnochorych przy ulicy Seminaryjnej.
- Podjazd od strony placu Poznańskiego jest tak oblodzony, że trzeba szczególnych umiejętności, by dojechać do szpitala - skarży się Podgórski. - Można wybrać drogę okrężną, ale nie zawsze pozwala na to czas.
Starania bydgoskich drogowców dają wciąż połowiczne efekty. Nawet mimo że na główne drogi trafiają kolejne tony soli.
- Zapewnienie dojazdu do szpitali to dla nas priorytet - twierdzi Jan Siuda, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy. - To dotyczy także drogi dojazdowej do kliniki przy ulicy Seminaryjnej. Robimy, co możemy, ale jeśli sytuacja tego rzeczywiście wymaga, to zintensyfikujemy tam prace odśnieżeniowe - deklaruje szef drogowców.
Ratownicy zgodnie przyznają, że najgorzej jest z dojazdem do chorych, gdy trzeba przeciskać się uliczkami osiedlowymi zawężonymi przez hałdy śniegu.
W terenie założą łańcuchy
- Na ulicach, w normalnych warunkach dwukierunkowych, z powodu śniegu mieści się teraz tylko jeden samochód - mówi Krzysztof Dobek, kierowca karetki. - Co z tego, że wciśniemy się ambulansem nawet i pod sam blok, w którym mieszka chory, jeśli nie mamy miejsca na wykonanie żadnego manewru. Śpieszymy się dodatkowo, bo za nami momentalnie powstaje korek na kilkanaście aut. Nie mówiąc już o jeździe po zaśnieżonej nawierzchni.
Ratownicy dojeżdżają do chorych również poza miastem. - W Solcu Kujawskim wołaliśmy na pomoc strażaków, bo nie było szansy, żeby wydostać się ze śniegu - twierdzi Tadeusz Stępień, kierownik Działu Usług Medycznych WSPR w Bydgoszczy. - Dlatego szesnaście naszych pojazdów zostało już wyposażonych w specjalne łańcuchy na koła do jazdy po śniegu. Mogą one być używane tylko poza miastem - ubolewa.