Liga Mistrzów. FC Kopenhaga - Raków Częstochowa 1:1 (2:1 w dwumeczu)
O wadze tego meczu przekonaliśmy się już w pierwszym kwadransie. Kopenhaga wcale nie forsowała tempa, zaś Raków bardzo pilnował, żeby nie doszło do podobnej katastrofy jak tydzień temu, kiedy po rykoszecie Bogdana Racovitana już od 9 minuty musiał gonić wynik.
Raków nieśmiało szukał swoich szans. Dwa najgroźniejsze strzały przed przerwą oddał Giannis Papanikolaou. Grek najpierw minimalnie kopnął nad poprzeczką. Potem przeszkodził mu rumuński sędzia, który stanął na linii strzału.
Niestety, prędko w tym dwumeczu zamiast 1:1 zrobiło się 0:2. Choć Vladan Kovacević świetnie bronił w poprzednich rundach to z Kopenhagą ponownie dał się zaskoczyć. Z dalszej odległości wolejem pokonał go obrońca Denis Vavro.
Zwoliński doprowadził do wyrównania
Dziś Raków tylko i aż otarł się o elitę: tę piłkarską i finansową. - Oficjalnie za awans do grupy Ligi Mistrzów jest około 15,5 mln euro. Jeśli wykorzysta się jednak wszystkie pola marketingowe, telewizyjne, to mowa nawet o 22 mln euro, czyli blisko 100 mln złotych - wyliczył podczas transmisji w TVP Sport, komentator Mateusz Borek.
W drugiej połowie Raków próbował wrócić do gry. Prawy słupek obił Władysław Koczerhin. Naprawdę gorąco zrobiło się jednak dopiero w ostatnich minutach, kiedy Łukasz Zwoliński doprowadził do wyrównania.
Mimo licznych dośrodkowań po ostatnim gwizdku hymn Ligi Mistrzów odegrano drużynie Kamila Grabary. - Częstochowski strach zajrzał w oczy mistrzowi Danii - podsumował dwumecz Mateusz Borek.
LIGA MISTRZÓW w GOL24
Liga Mistrzów bez Rakowa Częstochowa. MEMY po remisie z FC K...
