Najwięcej pracy wyjazdowej mają dziś ratownicy medyczni, ludzie sprawni, dobrze wyszkoleni. Poszkodowani w wypadkach wiele im zawdzięczają - to nie ulega wątpliwości. Pojawiły się jednak koncepcje - wprowadzane w życie na skutek oszczędności, aby zamiast dwóch ratowników plus kierowca do akcji jechali tylko ratownicy. Przy czym każdy z nich z uprawnieniami kierowcy. Oszczędności, ale jakie efekty?
W szpitalu grudziądzko-brodnickim zakopiański przykład, który wywołał tak wiele kontrowersji, nie jest niczym nowym.
- U nas też wyjeżdża ekipa dwuosobowa. Obydwaj ratownicy medyczni mają uprawnienia kierowcy. Pełnią więc podwójną rolę - mówi dr Marek Nowak, szef tej placówki medycznej. - O ile się orientuję jest u nas zatrudniony tylko jeden kierowca. Oczywiście, są karetki P, czyli podstawowe i S, specjalistyczne. W specjalistycznej w składzie są dwaj ratownicy medyczni, lekarz i kierowca.
Okazuje się, że działania podjęte w Zakopanem nie są czymś wyjątkowym. Dr Nowak wskazał wiele innych szpitali i miejscowości, gdzie - mówiąc brutalnie - są ciecia. Wszystko zależy bowiem od tego jak płaci NFZ, głównie za nadlimity.
- Rozumiem tych dyrektorów szpitali, którzy podjęli takie decyzje. Szczególnie w obliczu takich sytuacji, gdy inspektorzy NFZ robią kontrolę w terenie i zastanawiają się jak i ile pieniędzy ściągnąć ze szpitali, a nie dołożyć - dodaje szef grudziądzko-brodnickiej lecznicy.
W szpitalu nowomiejskim wprowadzono obsadę dwóch ratowników medycznych w karetce podstawowej już dwa lata temu, bo takie możliwości stworzyła ustawa o ratownikach medycznych. Można było zaryzykować lub zostawić po staremu.
Bilansując ten okres nie zanotowano przypadku, że stało się nieszczęście, bo - przykładowo - zabrakło w karetce kierowcy, podczas gdy ratownicy musieli zajmować się reanimacją pacjenta. Dodajmy - przy tej czynności muszą być dwie osoby.
- W sytuacja zagrożenia życia wyjeżdża karetka ratowników z lekarzem - mówi Jan Karwowski, dyrektor szpitala nowomiejskiego. - W innych, gdy trzeba dowieźć pacjenta, wystarczy dwóch ratowników z uprawnieniami kierowcy.
Nadto, ratownicy medyczni zwracają uwagę, że w różnych sytuacjach nie są sami. Na ratunek spieszą też strażacy, policja. Uważają, że taki układ dobrze funkcjonuje i nie ma żadnego zagrożenia.