
Ray Wilson, lider Genesis (w środku) zrobił po koncercie mnóstwo zdjęć z fanami i rozdał setki autografów
Piosenki, które przeszły do historii muzyki światowej, a także całkiem nowe zabrzmiały w sobotni wieczór nad Wisłą. Wystąpił Ray Wilson i Genesis Classic Orchestra.
Jak było? Publiczność bardzo zadowolona. A Ray Wilson? Też. Powiedział tuż po występie: - Niesamowicie czułem się na wielkiej przestrzeni, pomiędzy rzeką, ciągiem zabytkowych budynków, ładnie podświetlonych a pogodnym niebem. Świetnie nam się grało. Dlatego powiedziałem gorącej, reagującej na naszą muzykę publiczności: - Do następnego razu!
Ale od początku. Najpierw support zapewnili młodzi, zdolni muzycy z zespołu "Nagi Lunch" z Wrocławia z wokalistką Klaudią Kruk.
Gdy Ray Wilson pojawił się na scenie, przywitały go dłuuuugie brawab . Od pierwszych piosenek wszyscy bawili się znakomicie.
Już jako trzeci utwór Wilson zaśpiewał słynny "Another Day In Paradise", przy którym wszyscy się kołysali i nucili refren... Kto miał czym, robił z tumu zdjęcia i nagrywał sobie na pamiątkę fragmenty. Fotoreporterzy mogli fotografować sprzed sceny tylko 4,5 i 6 piosenkę.
Był ciepły, pogodny wieczór a temperatura nad Wisłą rosła, bo usłyszeliśmy m.in. dynamiczne, gorące "Congo". Grupa "Genesis" brzmiała jak należy, publiczność klaskała do rytmu, a początek występu wróżył niezapomniane przeżycia... Wilson się rozkręcał . Klasyczne smyczki z Berlina (wyjątkowo urodziwe i zgrabne dziewczyny) wzbogacały brzmienie rockowej formacji, gitarzyści dawali czadu (w tym brat Raya - Steve) a saksofonista zbierał specjalne brawa.
Nastrojowe, liryczne piosenki przeplatały się z bardzo mocnymi rytmami i cięższym brzmieniem (świetnie wykonana "Inside" ) a gdy na koniec Ray Wilson zaczął się żegnać z publicznością, oklaski zmusiły go do powrotu na scenę. Czuł się w sobotni wieczór świetnie także i on, wykonał jeszcze trzy piosenki, w tym przenikającą na wskroś piosenkę "Mama". Tym charakterystycznym, mocnym głosem, który zna cały świat...
Grudziądzanie i goście z innych miast

Ray Wilson i Klaudia Kruk, liderka zspołu Nagi Lunch, który grał support przed Genesis Classic Orchestra
(fot. Maryla Rzeszut)
Wśród publiczności była m.in. Maria Unger, burmistrz Gütersloh wraz z delegacją partnerskiego miasta Grudziądza. - Znam ten zespół i jego piosenki, z wielką przyjemnością posłucham koncertu - powiedziała.
Koncertu wysłuchali głównie grudziądzanie, szczęśliwi, że mogli bezpłatnie uczestniczyć w takim koncercie.
Byli też goście z innych miast. Janina Badocha z Gdańska chwaliła występ Genesis Classic Orchestry i Wilsona: - Wspaniale było posłuchać znanych, znakomitych piosenek, które zawsze będą aktualne i które tak bardzo lubimy. Grudziądz ma fajne miejsce na koncerty. Niesamowita atmosfera jest nad Wisłą, u stóp podświetlonych spichrzy.
Paulina Kufel z Torunia: - Gdy otrzymałam zaproszenie na tren koncert, myślałam, że to jakaś pomyłka. Legendarny zespół Genesis w Grudziądzu? Jednak przyjechaliśmy z mężem i już kiedy zabrzmiały pierwsze piosenki wiedzieliśmy, że to jest to!
Małżeństwo z Grudziądza, wracając do domu wyznało: - Podczas niektórych piosenek mieliśmy łzy w oczach. Te utwory towarzyszyły nam w najpiękniejszych latach naszego życia... I wykonane zostały tak pięknie.
Koncert w lwiej części dofinansowały Miejskie Wodociągi i Oczyszczalnia, z okazji 115-lecia firmy.
Czytaj e-wydanie »