Mężczyzna siedział na krześle elektrycznym. W rzeczywistości tylko udawał, że cierpi. Był aktorem, a program filmem dokumentalnym pokazującym do jakiego okrucieństwa zdolni są ludzie pod wpływem autorytetu.
Tylko pozostali uczestnicy "gry" sądzili, że biorą udział w prawdziwym teleturnieju. I gdy aktor źle odpowiadał na pytania, aż 80 procent z nich raziło go prądem - podał tvn24.pl.
To nie jest pierwszy taki eksperyment. Już latach 60. Stanley Milgram, amerykański psycholog, wykorzystał wstrząsy elektryczne do sprawdzenia ile cierpienia jeden człowiek jest w stanie zadać drugiemu, gdy jest pod wpływem autorytetu.