Niezwykle sympatyczni seniorzy z Grudziądza wspólną drogą przez życie idą już od 55 lat! Niedawno świętowali szmaragdowe gody... A ich miłość - choć od sakramentalnego „tak” upłynęło ponad pół wieku - nie gaśnie. Aby ją poczuć, wystarczy zobaczyć, jak jubilaci patrzą sobie w oczy.
Pani Irena z Grupy dojeżdżała do szkoły w Laskowicach Pomorskich, rodzinnej wsi pana Czesława. Gdy się poznali... - Żona miała 9 lat, ja 14. Wówczas jeszcze niespecjalnie zwracałem uwagę na tę dziewczynkę. Przecież była jeszcze dzieckiem! Ale zapamiętałem ją. Miała piękny, gruby warkocz - pamięcią wstecz sięga Czesław Kuchciński.
Przeczytaj także: Małżeństwa na medal. Diamentowe i złote gody w Grudziądzu [zdjęcia]
Zaiskrzyło w pociągu
Ponownie losy małżonków splotły się po kilku latach, gdy pan Czesław po służbie wojskowej rozpoczął pracę w Pomorskiej Odlewni i Emalierni, a pani Irena kontynuowała naukę w Liceum Pedagogicznym w Grudziądzu. - Jeździliśmy razem pociągiem. Wtedy Irka była już piękną kobietą - dodaje Czesław Kuchciński.
Potem - jak wspominają małżonkowie - z „małą pomocą” znajomych para spotkała się na zabawie w wojskowej świetlicy w Grupie, gdzie pan Czesław przygrywał i śpiewał. - Wtedy chyba pierwszy raz tańczyliśmy ze sobą - mówią państwo Kuchcińscy.
O względy pani Irenki przyszły mąż zabiegał, zabierając ją do kawiarni: Tęczy, Powszechnej czy Kolorowej. - Chodziliśmy do parku, teatru i kina - dodają małżonkowie.
Czym pan Czesław obdarowywał przyszłą wybrankę? - Wstydził się kupować kwiaty... A kwiaty dla każdej kobiety są niczym miód na serce - twierdzi Irena Kuchcińska. - Ale przełamał się...
Co ich w sobie urzekło?
Irena Kuchcińska: - Mąż był przystojny, pięknie śpiewał i grał, był niezwykle towarzyski.
Czesław Kuchciński: - Żona była skromną dziewczyną, elegancką, czułą. Dużo razem śpiewaliśmy.
Ślub odbył się jesienią 1960 roku. Jubilaci, którzy przeżyli ze sobą ponad pół wieku, uważają, że niezwykle ważne w związku jest to, by się wspierać: - W naszym życiu bywały różne dni: lepsze i gorsze. Ale zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Najważniejsze to tolerancja, wiara w drugiego człowieka i zaufanie.
***
Kamila Lićwinko i Ewa Swoboda nie myślą o walentynkach.