Ciśnienie podniosło pismo z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku, z którego wynikało, że jednak trzeba było przerwać wycinkę, bo trwał okres lęgowy ptactwa i mogła ona mieć wpływ na prokreację. Sęk w tym, że pismo dotarło do najpierw do stowarzyszenia "Wspólna Ziemia", a dopiero wczoraj - do ratusza. I tak zresztą była to musztarda po obiedzie, bo wycinka jest już zakończona i wytyczne RDOŚ, by ją przerwać, są spóźnione.
Chojnice. Zamach na ptaki w parku 1000-lecia
Arseniusz Finster podkreśla, że owszem, termin cięcia był niefortunny, ale pieczołowicie przeglądano każde drzewo i tam, gdzie były gniazda, zostawiano je w spokoju. Docieka jednocześnie, jak to się stało, że nikt go nie poinformował o kontroli RDOŚ w parku 1000-lecia.
- Czy nie powinienem o tym wiedzieć - pyta. - Czy Regionalna Dyrekcja to coś na kształt ABW albo CBA? Według mnie nie było żadnych oględzin.
Burmistrz poprosił o interwencję w tej sprawie wojewodę pomorskiego. Przypomina, że osiem drzew wykreślono z wycinki, bo zostały tam znalezione gniazda. - Prawdą jest, że powinniśmy zrobić wycinkę zimą - przyznaje. - Ale pieniądze dostaliśmy w lutym i tak się to potoczyło, że nie zdążyliśmy. Ale uchroniliśmy gniazda, a o ekologię dbają nie tylko ekolodzy... Ja w życiu nie przejechałem jeża...
Tymczasem Joanna Jarosik, regionalny konserwator przyrody w Gdańsku poinformowała nas, że RDOŚ dopiero kompletuje dokumentację w tej sprawie. Nakazał wstrzymanie wycinki, bo zachodziło prawdopodobieństwo, że zostały naruszone nakazy ministra środowiska związane z ochroną dziko żyjących zwierząt. Po zebraniu kompletu danych RDOŚ podejmie dalsze kroki.
Czytaj e-wydanie »