https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ręka w paszczy węża

Rozmawiała Liliana Sobieska
Liliana Sobieska
Rozmowa z Aronasem Savalauksasem, litewskim artystą cyrkowym, podczas występów w Górznie.

     - Wspólnie z żoną tworzy pan objazdowe duo cyrkowe.
     - Z Jolantą występujemy w dużych programach cyrkowych lub w samodzielnym duecie na indywidualnych, amatorskich pokazach. Każdy widz, bez względu na wiek, znajdzie w nich coś dla siebie. Najczęściej oglądają nas całe rodziny.
     - Największą atrakcją podczas występów są...
     - Chyba zwierzęta, oczywiście odpowiednio wytresowane. W naszej gromadce mamy gołębie, węże - pytony tygrysie, nie jadowite ale z gatunku dusicieli. Trzeba obchodzić się z nimi bardzo ostrożnie i umiejętnie, ponieważ człowiek dla nich jest częścią pożywienia. Pyton prawie nie słyszy, nie widzi, wszystko traktuje instynktownie. Kolejnym egzotycznym zwierzęciem jest legwan - duża jaszczurka, potrzebująca ciepła i opieki.
     - Też bywa niebezpieczny?
     - Nie, u nas legwan żyje zupełnie na wolności. Chodzi sobie po pokoju, robi co chce i dobrze żyje z innymi zwierzętami. Jest dość inteligentny, bo można go nauczyć prawie jak psa wykonywania poleceń. Na imię mu Dżarot i żyje zgodnie z innymi zwierzętami. Bardziej napastliwa i agresywna bywa papuga, bardzo duża, nalatuje na wchodzące do domu obce osoby i próbuje potraktować swoim wielkim, silnym dziobem. Dzięki naszym egzotycznym zwierzakom możemy z żoną czuć się w domu absolutnie bezpiecznie.
     - Podobno najwięcej radości i entuzjazmu wśród dzieci budzi występ gromadki psów?
     - Mamy trzy pudle różnej wielkości, od dużego królewskiego do super miniaturki, ważące niecałe pół kilograma. To są bardzo mądre i łatwe w tresurze pieski, choć każdy ma inny charakter. Ogólnie wszystkie są wesołe i może dlatego tak dobrze odbierane przez widownię. Ludzi także bawi widok małpki. Jest niewielka, niezbyt nadaje się do tresury, ale i na scenie i w domu rozrabia niesamowicie.
     - A przydarzyły się panu jakieś niebezpieczne historie ze zwierzętami?
     - Owszem, z jednym z pytonów. Kiedyś w porze karmienia, gdy zbliżyłem się do niego, niespodziewanie złapał mnie za rękę, traktując ją jako pożywienie. Jest to bardzo niebezpieczne, ponieważ te węże mają zęby zawinięte do środka i jak już coś chwycą, nie puszczą. W takich momentach właściwie pozostaje tylko zwierzę uśmiercić. Mnie jednak po pięciu minutach prób udało się jakoś wydobyć rękę z pytonowej paszczy.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska