Miejscy przewoźnicy coraz lepiej radzą sobie z egzekwowaniem należności za mandaty za jazdę bez ważnego biletu. Jak podaje "Rzeczpospolita" często wybierają e-sąd, który szybciej wydaje nakazy zapłaty gapowiczom. Tak jest m.in. w Łodzi, Warszawie i Wrocławiu.
W Łodzi ściągają sami
W Łodzi wzrosła skuteczność ściągania mandatów i jak tłumaczy to tamtejsze MZK, m.in. dlatego, że przewoźnik zrezygnował z usług zewnętrznej firmy. W Bydgoszczy kontrolą i ściąganiem należności za mandaty wystawione za brak biletu, zajmuje się zewnętrzna firma - Renoma.
Umowa z Renomą na te usługi w 2013 roku obowiązywała jedynie od lipca do grudnia. W tym czasie wystawiono 20 tys. mandatów, a należności udało się ściągnąć z 7,9 tys. z nich na kwotę 876 tys. zł. Jedną czwartą część z tej kwoty udało się odzyskać dopiero po windykacji.
Przeczytaj również: Pani Teresa chce skarżyć Renomę. - Kasownik nie działał - twierdzi. Zdaniem Renomy specjalnie się ociągała ze skasowaniem biletu
Połowa mandatów - po windykacji
Te proporcje zmieniły się w 2014 roku. Renoma miała umowę na cały rok. Wystawiła 38 tys. mandatów, a wyegzekwowała 11,5 tys. z nich. Odzyskana kwota to prawie 2,5 mln zł, przy czym prawie połowę odzyskano dopiero po windykacji.
Na czym taka windykacja polega? - Najpierw jest upomnienie, następnie wniosek do sądu w postępowaniu nakazowym, potem wniosek w postępowaniu egzekucyjnym - komorniczym - wymienia adwokat Łukasz Syldatk, pełnomocnik Renomy.
Co trzeci mandat zapłacony
Jak podaje sama firma, jej ściągalność to średnio 33 procent. Porównując do wspomnianej Łodzi - jest podobnie: tam sięga ona 30 proc.
Od czego ta skuteczność zależy? Zdaniem Syldatka na ściągalność ma wpływ kwota na wezwaniu do zapłaty. Jeśli pasażer nie uiści jej w terminie, to gdy sprawa pójdzie do sądu i komornika, to należność z takiego postępowania zwiększa się niemalże dwukrotnie.
Czytaj e-wydanie »