Premier Donald Tusk twierdzi, że skutek podwyżki VAT-u z punktu widzenia portfela przeciętnej polskiej rodziny to będzie obciążenie nie przekraczające kilkunastu groszy dziennie.
Gdyby bogaci płacili podatki, nie byliby bogaci
- Kto może zgodzić się na takie podatki? Tylko „bogatsza” mniejszości. Kłopot tylko w tym, że najbogatsi nie płacą podatków w Polsce - uważa Robert Gwiazdowski, ekspert gospodarczy. - Jakby byli na tyle nieroztropni, żeby płacić progresywne podatki dochodowe w Polsce (okresowo nawet 45 proc.) to nie byliby bogaci. Więc są rezydentami podatkowymi w rajach podatkowych Dla „bogacza” to nie problem: wystarczy mieć dom w takim raju i jeździć tam na weekendy, latem miesiąc spędzić gdzieś na Hawajach, a zimą dwa tygodnie na nartach w Alpach i już po kłopocie, bo się w Polsce przebywa krócej niż 183 dni w roku. Albo są dyrektorami w spółkach cypryjskich prowadzących interesy w Polsce i ich dochód jest zwolniony od opodatkowania w Polsce na podstawie polsko-cypryjskiej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Albo osiągają zyski kapitałowe, od których płacą jedynie „podatek Belki” a nie progresywny podatek dochodowy.
Wyższe podatki zapłacą ci, którzy zamiast na Hawaje jadą na wakacje do ogródka działkowego
- Legalnych sposobów unikania płacenia podatków jest wystarczająca liczba, żeby „sprawiedliwie” starczyło ich dla wszystkich chętnych. „Niesprawiedliwe” jest tylko to, że trzeba mieć parę ładnych milionów, żeby w taką „optymalizację” zainwestować. Wysokie podatki płacą ludzie niezamożni, którzy na weekendy, zamiast do „raju podatkowego”, mogą sobie pojechać co najwyżej do „raju” w pracowniczych ogródkach działkowych - uważa Gwiazdowski. - Płacą je nabywcy. Pisali o tym już klasycy: Smith, Say, Ricardo, a w Polsce międzywojennej Rybarski i Krzyżanowski, który zauważył, że „bezpośrednim odruchem opodatkowanego jest zamiar podniesienia ceny towaru lub usług, które sprzedaje, co najmniej o wysokość straty wywołanej podatkiem”.
Inni eksperci też nie pozostawiają na rządzie suche nitki:
- Bez cięcia wydatków, podatki możemy podnosić w nieskończoność, a deficyt i tak zostanie - komentuje Mirosław Barszcz, ekspert podatkowy Instytutu Sobieskiego.
- Żaden podatek nie pomaga gospodarce. Budżetowi państwa tym bardziej. Podwyżka da zysk rzędu raptem 5-6 mld zł. To praktycznie kropla w morzu potrzeb - twierdzi analityk Paweł Cymcyk z AZ Finanse.
Tymczasem będą obowiązywały trzy stawki podatku VAT: 5 proc. na podstawowe produkty żywnościowe (np. chleb, warzywa, owoce), 8 proc. (np. leki) oraz 23 procent (np. sprzęt RTV-AGD, paliwa). Wynika z tego, że VAT na nieprzetworzoną żywność wzrośnie z 3 proc. do 5 proc., a na nisko przetworzoną zostanie obniżony z 7 do 5 proc.
Dodajmy, że w tym roku deficyt budżetowy ma wynieść 52 mld zł. W planie rządu jest mowa, że w przyszłym będzie to 45 mld zł, w 2012 roku - 40 mld zł, zaś w 2013 roku - 30 mld zł.
Czytaj też: Podatek VAT na wózek dziecięcy wynosi 22 procent, a na prezerwatywy 7 procent
Czytaj też: Absurd! Używasz służbowego auta do celów prywatnych? Zapłacisz podatek
Czytaj też: Obiecanki cacanki, a rząd i tak sięgnie do kieszeni podatników!
Wypowiedz się na FORUM: Co Państwo myślą o podwyżce podatków, kogo dotknie najbardziej?
