Jest działaczką feministyczną oraz miejską, doulą, matką. Swoją przygodę z organizacjami pozarządowymi zaczęła w 2008 roku, w Stowarzyszeniu na rzecz Rodziny, prowadząc kluby mam i grupy wsparcia dla kobiet w ciąży. Prowadziła autorską szkołę rodzenia i warsztaty dla przyszłych rodziców. Oto jej przekonania:
Marzenia - dla dziecka są one przedłużeniem snu, fantazji czy inspiracją do zabaw. Dla dorosłego mogą być jak relaksujące kołysanki, pomocne w oderwaniu się na chwilę od pędzącego życia. Wiejski domek, kominek, bliscy szczęśliwi i zdrowi, a na świece jest pokój. Trwa wieczne lato. Jeżeli marzenie zakorzeni się w umyśle silnie, przykuje uwagę i nie da spokoju, może stać się celem. Ale to jest proces, długi i żmudny.
Pragnienia - są bliższe rzeczywistości. Marzenia są senne, pragnienia są realniejsze. Największym moim pragnieniem jest osiągnięcie wewnętrznego spokoju. Chciałabym móc zająć się tylko rozwojem osobistym i zawodowym, skupić się na zdrowiu i dobrym samopoczuciu dzieci i swoim. Nie myśleć już o tym, jak zatrzymać lawinę niepokojących zmian. Nie martwić się o swoją przestrzeń, godność i bezpieczeństwo, tak bardzo zagrożone przez obecną sytuację polityczną. Pragnę, by kobiety były słyszane i traktowane poważnie. By kiedyś nastąpił moment świętowania, manify radości, prawdziwego święta kobiety, braku potrzeby demonstrowania z żalu, strachu, gniewu.
Zobacz koniecznie: Ceny mandatów i punkty karne za wykroczenia [MANDATOWNIK 2017]
Ceny mandatów i punkty karne za wykroczenia [MANDATOWNIK 2017]
Pasja - pasjonują i fascynują mnie ludzie. Niesamowite jest obserwowanie i doświadczanie wymiany wiedzy. Pasjonują mnie praca z ludźmi, proces grupowy, planowanie działań, ich koordynacja. Lubię ekspresję dużej grupy, jej tempo. Jeżeli choćby tli się potrzeba zaangażowania, to mogą się wydarzyć wielkie i skuteczne działania. Uwielbiam obserwować bogactwo wnoszone przez każdą osobę.
Miłość - wchodząc w dorosłość, targamy ze sobą głowę pełną marzeń i oczekiwań. Potem się o te niespełnione oczekiwania potykamy. Frustruje i zawodzi nas świat, nie tak utopijny jak kiedyś nam się wydawało. Czasem, postawieni w sytuacjach bez wyjścia, przesuwamy swoje własne granice i naginamy kręgosłup moralny. Miłość i ukochane osoby pozwalają na znalezienie w otaczającym szaleństwie przystani na oddech, ukojenie, bezpieczeństwo i cel.
Obawy - na razie, niestety, materializują się. Obserwuję postępujący podział państwa, zgodę na nienawiść, agresję, brak tolerancji. Jest chaos, podejmowane są destrukcyjne i szkodliwe decyzje, które odbiją się boleśnie na naszej przyszłości. Wystarczy się rozejrzeć, jak gwałtownie ruszyła wycinka drzew, co z pozoru dla wielu wydaje się mało istotne. Ale drzewa to nie tylko cień latem, to przede wszystkim setki kilogramów czystego tlenu.
Lęki - Boję się o przyszłość bliskich mi osób, naszych dzieci. O utrwalenie pewnego statusu, który nam zaszkodzi, a jest wizją głów, na którą nie mamy zbyt dużego wpływu. Boję się, że kiedyś to wolność będzie naszym marzeniem. Dlatego robimy Manifę. Żeby edukować, rozmawiać, rozwiewać wątpliwości i oswajać, ale też dodawać odwagi, budować solidarność i siostrzeństwo, rosnąć w siłę. Mam nadzieję, że 11 marca przemaszerujemy przez centrum miasta, by głośno powiedzieć o tym, co nam się nie podoba.
INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju.