Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rocznica "Solidarności". Balony napełnione wolnością

Hanka Sowińska [email protected] 52 326 31 33
5 marca 1982, Bornholm, wypuszczenie balonów z materiałami informacyjnymi w kierunku Polski.
5 marca 1982, Bornholm, wypuszczenie balonów z materiałami informacyjnymi w kierunku Polski. Fot. histmag.org
Pracuj powoli. Narzekaj na bałagan. Spychaj decyzje na komisarzy i donosicieli. Nie myśl za nich, udawaj durnia. Bądź aktywny w szeptanej propagandzie. Zbieraj informacje o kolaborantach. Nie daj się wykończyć fizycznie i moralnie. Te praktyczne rady, dla tych, którzy w stanie wojennym mieli odwagę przeciwstawić się reżimowej władzy, spadły z nieba. Dosłownie. A było tak...

Sprzyjające wiatry z północy

Historia

Więcej ciekawych materiałów o historii [link]

Na ten dzień - 5 marca 1982 roku - grupa Francuzów, współpracujących z działającym w Paryżu Komitetem Koordynacyjnym "Solidarność", czekała przynajmniej dwa tygodnie. Konieczne były nie tylko wiatry wiejące w kierunku polskiego wybrzeża, ale także uzgodnienia z Siłami Powietrznymi Danii.

Znawcy "balonowego desantu" twierdzą, że podobno nie było pozwolenia, ale organizatorzy akcji dali zapewnienie, że odpowiednio dociążone balony nie stworzą zagrożenia dla ruchu lotniczego, bo nie przekroczą 300-metrowego pułapu nad ziemią. Oczekując na dobre wiatry szukano też na Bornholmie najlepszego miejsca, z którego można by wysłać balony

Na niebie pomarańczowa "Solidarność"

Wieści o sprzyjającej pogodzie sprawiły, że rankiem, 5 marca, na plaży w miejscowości Dueodde pojawili się członkowie Komitetu i wielu wolontariuszy; obecni byli też dziennikarze z Niemiec i z Francji. Przez ponad 10 godzin udało się napełnić 10 tysięcy pomarańczowych balonów z napisem "Solidarność". Do każdego dołączony był pojemnik o wadze 50 gramów, zawierający pięć kompletów 12-stronicowej ulotki.

W Polsce, dla ludzi zaangażowanych w opozycyjną działalność, ten dar z nieba był niezwykle wartościowy. Dość przypomnieć, że był to trzeci miesiąc stanu wojennego. W obozach dla internowanych 13 grudnia 1981 r., i w następnych dniach, siedziało 10-tysięcy osób. Wiele zakładów było zmilitaryzowanych. Wprowadzono cenzurę korespondencji.

Ulotka znaleziona w trzcinie

Pierwsza strona ulotki
(fot. Fot. Repr. Andrzej Bogucki)

- Mam oryginalną duńską ulotkę - pochwalił się dr Andrzej Bogucki, bydgoski historyk, działacz opozycji demokratycznej, społecznik, honorowy prezes PolskiegoGimnastycznego "Sokół".

Składana, niewielkich rozmiarów (5,5 cm na 33 cm) minibroszurka wykonana została z cieniutkiego papieru. Niebieski druk miał umożliwić odczytanie treści nawet wtedy, gdyby przesyłka uległa zamoczeniu.

W jaki sposób ulotka znalazła się w zbiorach dr Boguckiego?

- Jeden z balonów dotarł do Borówna koło Bydgoszczy i w trzcinie jeziora zakończył swój "lot" - wspomina. - Balon z ulotką znalazł Stanisław Dąbrowski z Kotomierza. Stanisław, nazywany przez przyjaciół Bolesławem, pracował ze mną w Zakładzie Remontowo-Montażowym "Spomasz" na Jasnej 34 w Bydgoszczy. Należał do kierowanej przeze mnie w zakładzie podziemnej "Solidarności". Ulotkę przekazałem Jarosławowi działaczowi podziemia. Wróciła do mnie po stanie wojennym. Nie ukrywam, że jest dla mnie jak relikwia...

Podkreśla, że ulotka była kopalnią informacji. - Zawierała m.in. instrukcję, jak, w prosty sposób ulotki drukować. W początkach stanu wojennego stała się wzorem do drukowania bibuły przez bydgoskie struktury podziemnej "S".

Kapitaliści przysłali wirusy

Ulotka zawierała m.in. instrukcję, jak domowym sposobem zrobić powielacz
(fot. Fot. Repr. Andrzej Bogucki)

6 marca w porannych wiadomościach Polskie Radio informowało o akcji zorganizowanej na duńskiej wyspie, i o tym, że do kraju nadleciał 10 tysięczny "balonowy desant". Treści zawarte w ulotkach nazwano wrogimi i kłamliwymi.

Przez następne dni reżimowe media mówiły i pisały o niedopuszczalnej ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski, o stworzeniu zagrożenia dla ruchu lotniczego. Kilka dni później uka- zujący się wtedy w wojsku dziennik "Żołnierz Wolności" pisał, że balony zawierały... groźne wirusy. Autorowi zapewne chodziło o wywołanie psychozy strachu.

Wiele balonów zostało zniszczonych przez Wojska Ochrony Pogranicza i Służbę Bezpieczeństwa.
- Wtedy informowała o tym Wolna Europa - przypomina dr Bogucki.

Organizatorzy liczyli się z tym, że tylko część balonów trafi do Polski (szacowano, że najwyżej 10 proc. znajdzie się w ojczyźnie "Solidarności"). Oceniono, że z uwagi na dobre warunki atmosferyczne balony mogą lecieć z prędkością około 13 km na godzinę; przewidywany zasięg miał wynieść od 100 do 400 km. Dziś wiemy, że najdalej w głąb Polski dotarł balon, który znaleziono w Zielonejórze.

Z ciekawostek, związanych z balonową akcją odnotujmy i tę, że francuscy działacze, wspierający "Solidarność" myśleli także o tym, by ulotki do Polski przemycić drogą morską. Planowano użycie prywatnego kutra.

Nie daj się dziobać WRON-ie

Na 12 stroniczkach znalazły się cytaty z wystąpień papieża Jana Pawła II z grudnia 1981 r. i ze stycznia 1982 r.; była również deklaracja prawników z Uniwersytetu Jagiellońskiego o tym, że stan wojenny został w Polsce wprowadzony nielegalnie, a także stanowisko NSZZ "S" Regionu Małopolska w sprawie groźby terroryzmu. Wówczas za posiadanie tej ulotki można było być sądzonym w trybie doraźnym, zarówno przed sądem powszechnym jak i wojskowym. Dlatego inicjatorzy projektu "Balony do Polski" uznali za konieczne, by w przesłanych materiałach znalazła się informacja o tym, jak bronić się przed represjami.

W rozdziale "Podstawowe zasady ruchu oporu" napisano m.in.: "Zamach stanu postawił członków "Solidarności" przed dramatycznym wyborem: opór czy kapitulacja. (...) Obecny terror jest wersją stalinowskiego terroru totalnego, z którym nasze pokolenie jeszcze się nie zetknęło. Nowa sytuacja narzuca zatem nowe reguły gry, których trzeba się jak najszybciej nauczyć".

Radzono ludziom opozycji, by nie tworzyli jawnych komitetów strajkowych, chronili przywódców, bojkotowali towarzystwo gorliwców, donosicieli i komisarzy. Przypominano też starą zasadę konspiracji: "Wiem tylko tyle, ile muszę wiedzieć".

Niezwykle wartościowa okazała się instrukcja sposobu drukowania "bibuły", dzięki wykonaniu tzw. ramki i wałka drukarskiego.

Polaków na duchu miały podtrzymać choćby takie słowa jak: "WRONA (czyli Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, która przejęła rządy 13 grudnia 1981 r. - przp. red.) nie jest taka straszna jak ją malują. Nie daj się dziobać Wronie!"

Dr Bogucki: - Zamierzam tę ulotkę przekazać do jakiegoś muzeum lub do IPN. To naprawdę cenny dokument.
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska