Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina Motylewskich z Orlika ma nowy dom. Ten stary uszkodziła nawałnica

Anna Klaman
Anna Klaman
Usłyszeli, że „za chwilę” ich dom może runąć - stwarzał zagrożenie życia. Czteropokoleniowa rodzina z Orlika wreszcie urządziła się w nowym domu na dobre. Po nawałnicy półtora roku mieszkała w kontenerach. Jej życie wraca do normy.

Domownikom w tym ważnym dniu towarzyszyli przede wszystkim darczyńcy, którzy wyciągnęli do nich pomocną dłoń. Nowy dom powstał dzięki pomocy: Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka, ks. bp. Diecezji Pelplińskiej Ryszarda Kasyny, Caritas Polska, na czele z dyrektorem ks. Marcinem Iżyckim, Caritas Diecezji Pelplińskiej pod kierownictwem dyrektora ks. Grzegorza Weissa, ks. Andrzeja Hryckowiana – proboszcza Parafii pw. św. Wojciecha w Koszalinie, Sióstr Franciszkanek z Orlika na czele z siostrą przełożoną prowincjalną Mironą Turzyńską, ks. Stanisława Pluto - Prondzinskiego – proboszcza Parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Leśnie.

Budowa była możliwa także dzięki środkom finansowym z budżetu państwa i pomocy Wojewody Pomorskiego Dariusza Drelicha, dzięki wsparciu wielu samorządów, w tym Radnych Rady Miejskiej w Brusach VII kadencji z przewodniczącą Beatą Zblewską, burmistrza Brus Witolda Ossowskiego, Radnych Rady Miejskiej w Ożarowie Mazowieckim VII kadencji z przewodniczącym Andrzejem Cichalem, z pomocą Grupy DBK z Olsztyna reprezentowanej przez dyrektora finansowego Tomasza Szczepańskiego, dzięki prezesowi zarządu Fundacji KGHM z Lubina Jakubowi Bednarkowi, dyrektor Business Centre Club z Gdańska Katarzynie Dobrzynieckiej, prezesowi zarządu przedsiębiorstwa „Przemysłówka” z Olsztyna Piotrowi Gryszczukowi, pomocy wielu firm i wolontariuszy oraz nakładem pracy własnej rodziny. Budową zajął się Marcin Maziarz - firma Zielone Domy, który także włączył się we współfinansowanie inwestycji.

Rodzina wdzięczna wszystkim osobom, które otworzyły dla niej swoje serce, dziękowała za okazaną pomoc. W imieniu burmistrza Brus, podziękowania darczyńcom składała sekretarz Gminy Brusy Mariola Rodzeń. Słowa wdzięczności i symboliczne upominki odebrali obecni podczas uroczystości: w imieniu wojewody pomorskiego asystent Ireneusz Szweda, dyrektor Caritas Diecezji Pelplińskiej ks. kan. dr Grzegorz Weis, który również poświęcił nowy dom, przełożona prowincjalna siostra Mirona Turzyńska, dyrektor finansowy Grupy DBK Tomasz Szczepański, prezes zarządu przedsiębiorstwa „Przemysłówka” Piotr Gryszczuk, przedstawicielka firmy Zielone Domy Anna Majer, przewodniczący Rady Miejskiej Ożarowa Mazowieckiego Andrzej Cichal, przewodnicząca Rady Miejskiej ubiegłej kadencji Beata Zblewska oraz Jan Błaszkowski z Gdańska.

Nowy dom jest ładny i funkcjonalny. Są w nim dwa osobne mieszkania. W jednym mieszka czteroosobowa rodzina Katarzyny Motylewskiej z babcią, a w drugim - jej rodzice.

- Mamy oddzielne wejścia - mówi Katarzyna Motylewska. - W starym też tak było. Tylko w tym, wiadomo, jest o wiele lepiej. Teraz dom już jest wykończony w środku.

Zamieszkali przed świętami Bożego Narodzenia. Dom jest drewniany, szkieletowej konstrukcji, obudowany płytami OSB, a na wierzchu jest styropian i elewacja. Ogrzewanie tradycyjne - piec na węgiel i drzewo.

„Zielone domy” montują głównie ogrzewanie gazowe, ale w okolicy każdy woli bardziej tradycyjne. Bo zawsze są dylematy, że może być za drogo. - Mamy pół podwórka drzewa wyrobione, więc zdecydowaliśmy się na to rozwiązanie - mówi gospodyni.

Ze starego domu trzeba było się wyprowadzić po nawałnicy. Mieszkali w nim jeszcze miesiąc. Dużo fachowców przyjeżdżało, ale do roboty trudno było kogoś znaleźć. Ekspert stwierdził, że mury się rozchodzą, a zaglądał wszędzie. Usłyszeli, że „za chwilę” dom może runąć. Nadzór budowany stwierdził zagrożenie życia i wydał zakaz użytkowania. W gminie Brusy było tak z czterema domami.

No i zamieszkali w połączonych korytarzami kontenerach. - To była masakra, wilgoć bardzo duża i trzaski w ścianach jak były duże mrozy - wspomina pani Katarzyna.

Babcia, pani Teresa, ma 83 lata. Prawie całe życie mieszkała w starym domu. - Jeszcze do końca nie zdążyła się przestawić do mieszkania w kontenerze, a teraz znowu zmiana - opowiada Motylewska. - Powoli się przyzwyczaja. Ja sama mieszkałam od urodzenia. Myślałam, że jak dom będzie burzony, to mi łezka poleci. Ale nie miałam czasu, bo robiłam zdjęcia i jeszcze inne rzeczy. Nawet dobrze, że nie miałam ani chwili na emocje.

Za to wciąż żywe są wspomnienia z nawałnicy. Męża pani Katarzyny akurat nie było, ona nie spała, a dzieci spały. - Jak jedno obudziłam, szłam do drugiego. Pierwsze z powrotem się kładło i dalej spało. Wielki strach, ale trzeba było zostać, bo nie było gdzie uciekać.

Dom jest położony w oddali. Naruszona konstrukcja, dach. Ale mieszkali jeszcze przez miesiąc. - Nie można było palić w piecach - wspomina gospodyni. - Ogrzewaliśmy piecykami gazowymi. Pan z TVN-u załatwił piecyki, a dzięki siostrom z Orlika mieliśmy nagrzewnice i osuszacze. Tak mieliśmy ciuchy uratowane, inaczej byłyby zbutwiałe.

Emerytury dla matek. Sprawdź, o co w tym chodzi!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska