Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina repatriantów przyjechała z Kazachstanu, żeby leczyć Polaków w gminie Łasin

Łukasz Ernestowicz [email protected] tel. 56 45 11 925
- Jedyne czego nam brakuje w Polsce to herbaty. Jest mało rodzajów tego napoju - śmieją się Olessya i Anton Fidik. Ich córeczce Ewie, która dopiero zaczyna mówić, na razie to nie przeszkadza
- Jedyne czego nam brakuje w Polsce to herbaty. Jest mało rodzajów tego napoju - śmieją się Olessya i Anton Fidik. Ich córeczce Ewie, która dopiero zaczyna mówić, na razie to nie przeszkadza Fot. Łukasz Ernestowicz
- Nie przyjechaliśmy do Polski dla pieniędzy... Po prostu tak chcieliśmy - mówią Anton i Olessya Fidikowie, medycy z Kazachstanu.

Rodzina Antona zawsze chciała wrócić do Polski. Niektórym jego krewnym się to udało. Inni musieli pozostać w Kazachstanie.

Sowieci wywieźli przodków w pusty step

- O powrocie do kraju ciągle marzy mój ojciec, siostra. Ja też o tym myślałem - mówi młody lekarz. - Ostatecznie zdecydowałem się przyjechać kiedy po raz pierwszy wybrałem się na polonijne obchody rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja w moim rodzinnym mieście, Karagandzie. Wezbrały we mnie wtedy gorące uczucia. Poczułem dumę z tego, że mam polskie korzenie, że jestem Polakiem.

Anton jest potomkiem naszych rodaków zesłanych do Kazachstanu. - Mojego dziadka wraz z rodziną z Polski wywieźli Sowieci. W pustym stepie otworzyli drzwi wagonu i kazali wychodzić mówiąc: "żyjcie sobie jak chcecie" - opowiada Anton. - Nie mieli innego wyjścia jak tylko wykopać ziemianki. Pierwsza zima była dla nich najcięższa.
Dziadek Antona w 1946 roku poznał jego babcię, również Polkę przesiedloną z Ukrainy do Kazachstanu.

Jak to się stało, że Fidikowie przyjechali do Polski?
- W ubiegłym roku złożyliśmy dokumenty w polskim konsulacie w Kazachstanie i zaczęliśmy się starać o wyjazd do Polski - mówi lekarz pediatra i endoskopista.

Wiktor nie potrzebował dokumentów

- Pół roku temu dostaliśmy odpowiedź, bo do konsula zadzwonił burmistrz Łasina, który szukał lekarzy chcących osiedlić się w Polsce. Dostałem wizę i paszport repatrianta. Olessya jest Rosjanką, ale też otrzymała pozwolenie na przyjazd bo jest żoną repatrianta. A Ewa jest naszą córką i też mogła przyjechać.

Jedynie Wiktor - synek Fidików - nie potrzebował żadnych dokumentów. Bo do Polski przyjechał... w brzuszku mamy.

- Wiktor urodził się w Grudziądzu - mówi Olessya. - Bardzo chciałam, żeby na świat przyszedł w polskim szpitalu.

Rodzina lekarzy z Kazachstanu podróżowała pociągiem cztery dni. Przez Kijów, Lublin i Warszawę. Dojechali do Iławy gdzie przywitał ich i odebrał Mariusz Topolewski, dyrektor szpitala w Łasinie.

Jakie były pierwsze wrażenia po przyjeździe do Polski?

- Wszystko jest tutaj inne. Sklepy, ludzie, napisy i kolej. Najbardziej spodobało nam się to, że w Polsce jest zielono. W Kazachstanie są same stepy. Drzewa rosną właściwie tylko w miastach. Tutaj wszędzie dookoła jest ich pełno - mówią Anton i Olessya.

Są też "minusy" życia w Polsce.
- Brakuje nam różnych rodzajów herbaty, która w Kazachstanie jest bardzo popularna. To jedyna "niedogodność". No i jeszcze w telewizji za szybko mówią! Nie można zrozumieć - śmieją się lekarze. - Więcej wad nie dostrzegliśmy. Może później zauważymy.

Kazachstan się rozwija

Rodzina nie może też powiedzieć złego słowa o swojej dawnej ojczyźnie. - Panuje przekonanie, że ten kraj jest ciągle biedny. To nie do końca prawda - mówi Anton. - Kazachstan w ostatnich latach bardzo się rozwinął. Ludzie może nie są bogaci, ale pieniędzy wystarcza im na życie. My mieliśmy tam pracę, samochód, otrzymaliśmy dobre wykształcenie. A jednak przyjechaliśmy do Polski. Nie dla pieniędzy, czy rozwoju. Po prostu chcieliśmy.

Fidikowie mieszkają na razie w wynajmowanym mieszkaniu w Łasinie. - Jestem z żoną szczęśliwy, że poznaliśmy tych ludzi. Są bardzo serdeczni - mówi Marian Płaczek, właściciel mieszkania, który zaprzyjaźnił się z rodziną.

Lekarze nie od razu rozpoczną pracę w swoim zawodzie. Zgodnie z wymogami prawnymi najpierw muszą odbyć praktykę w Akademii Medycznej w Bydgoszczy.

Potrzebnych jest więcej lekarzy z zagranicy

Kilka lat temu w Nicwałdzie, w sąsiedniej gminie Gruta, zlikwidowano ośrodek zdrowia.
- Jednym z głównych powodów był brak lekarzy. Przyznam się, że wówczas nie zastanawialiśmy się nad ściągnięciem medyków z zagranicy - mówi Stanisław Tarkowski, wójt gminy Gruta.
A szkoda...

Dziękują za pomoc, tym, którzy otoczyli ich opieką

Anton, Olessya, Ewa i Wiktor dziękują wszystkim, którzy pomagają im w Polsce. Sąsiadom, mieszkańcom Łasina, burmistrzowi. A szczególnie dyrektorowi szpitala Mariuszowi Topolewskiemu oraz Marianowi Płaczkowi i jego żonie. - Bez nich nie dalibyśmy rady - mówi Anton.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska