- Produkcja rzepaku na biopaliwa gwarantuje stabilizację ekonomiczną gospodarstw rolnych - ocenia Marek Latoszewski, producent rzepaku z północnej części woj. łódzkiego. - Zła sytuacja ekonomiczna producentów rzepaku mogłyby zredukować areał i produkcję o nawet o dwa miliony ton. Jestem pewien, że śruta rzepakowa zostałaby zastąpiona przez zboża, co spowodowałoby nadpodaż rzędu kilku milionów ton ziarna.
Taka sytuacja pociągnęłaby za sobą szybki spadek cen i dochodów rolniczych.
- Wyobrażam sobie przymus uruchomienia skupu interwencyjnego i dopłat z budżetu - dodaje producent rzepaku. - Trzeba także wziąć pod uwagę zmniejszenie produkcji naszej śruty rzepakowej o ponad milion ton i uzależnienie naszych hodowców od importu. Dodać trzeba, że rzepak jako roślina uprawna gra kluczową rolę w stosowaniu płodozmianu, a jego wyrugowanie z pól to droga do niekorzystnych dla upraw monokultur zbożowych. Poza tym tłocznie oleju i fabryki biokomponentów to ważne ośrodki zatrudnienia na obszarach wiejskich.
Prawie 60 procent krajowej produkcji rzepaku przeznaczane jest na produkcję biopaliw. To prawie 2 mln ton nasion rzepaku produkowanego w naszym kraju już na powierzchni około 830 tys. ha. Dlatego niezbędne jest zachowanie opłacalności tej części przemysłu i wyeliminowanie najważniejszych problemów. Jednym z nich jest kwestia nadużyć podatkowych. Stawka podatku VAT na oleje roślinne to 5 proc., znacznie wyższy podatek - 23 proc. - należy zapłacić za olej stosowany do innych celów, m.in. paliwowych. - Trudno zapobiec nielegalnemu obrotowi olejami roślinnymi skutkującemu wyłudzaniem podatku, jeśli stawka VAT wynosi 5 i 23 procent. Stawka powinna wynosić 5 procent niezależnie od finalnego wykorzystania oleju - twierdzi analityk rolny Marcin Antczak.
Prawie 60 procent krajowej produkcji rzepaku przeznaczane jest na produkcję biopaliw. To prawie 2 mln ton nasion rzepaku produkowanego w naszym kraju już na powierzchni około 830 tys. ha.
Rynek biopaliw w Polsce czekają duże wyzwania. Zgodnie z zapisami ustawy o biopaliwach i biokomponentach ciekłych od 1 stycznia 2017 roku ulega zmianie - z 35 do 50 proc. - minimalny próg ograniczenia emisji GHG (gazu cieplarnianego) dla biopaliw i biokomponentów. Nowe przepisy spowodują brak możliwości stosowania wartości standardowej emisji GHG dla estrów produkowanych z oleju rzepakowego. Nowelizacja przepisów o jakości paliw i energii odnawialnej, czyli dyrektywa unijna ILUC, ma być m.in. sposobem na promocję biopaliw nowej generacji, czyli produkowanych z odpadów rolnych, odpadów drewna, słomy czy alg. Nie generują one zapotrzebowania na grunty rolne, w przeciwieństwie do biopaliw I generacji. Zgodnie z unijnymi przepisami, do 2020 roku udział energii z biopaliw produkowanych z roślin zbożowych, cukrowych i oleistych oraz roślin uprawianych do celów energetycznych na użytkach rolnych nie może przekraczać 7 proc. końcowego zużycia energii w transporcie w poszczególnych państwach członkowskich.
W każdym państwie członkowskim udział energii ze źródeł odnawialnych we wszystkich rodzajach transportu ma w 2020 roku wynieść co najmniej 10 proc. zużycia energii w transporcie. Nowe przepisy zakładają też referencyjny cel 0,5 proc. udział tzw. biopaliw zaawansowanych. Dyrektywa wskazuje na konieczność wspierania badań i rozwoju zaawansowanych biopaliw, które nie konkurują z uprawami roślin spożywczych. Zgodnie z dyrektywą, udział biopaliw wyprodukowanych z surowców wtórnych ma być liczony podwójnie. W Polsce ustawa o biokomponentach i biopaliwach ciekłych wskazuje, że udział biokomponentów wytworzonych z odpadów, pozostałości, niespożywczego materiału celulozowego liczony wedle wartości opałowej na potrzeby realizacji Narodowego Celu Wskaźnikowego jest uznawany za dwukrotnie wyższy.
- Potrzebna jest długofalowa perspektywa, nie tylko do 2020 roku, by rolnicy i inwestorzy oraz sektor pośredniczący, czyli branża olejarska, wiedzieli, na czym stoją i w jaki sposób powinni budować decyzje biznesowe - konkluduje Marek Latoszewki.