- Znałam pana Zagórskiego jak wszyscy w Jeżewie, chociaż nie byłam w kręgu jego najbliższych znajomych. To był ceniony człowiek - uważa Jolanta Piekarska, polonistka z Gimnazjum w Jeżewie.
- Już go nam brakuje w urzędzie - dodaje Mieczysław Pikuła, wójt gminy Jeżewo. - Jako ekspert w dziedzinie zamówień publicznych, nie miał sobie równych. Przy tym zawsze służył radą, wspierał każdego, kto go o to poprosił. Był bardzo uczciwy, solidny i pracowity. I lubił działać społecznie, ciągnęło go do tego. Był wymierającym gatunkiem autentycznego społecznika. A gdy już się za coś zabrał, wywiązywał się z tego jak najlepiej. Podziwiano go także za zdolności pedagogiczne. Chętnie dzielił się swoją wiedzą i potrafił słuchać ludzi.
Więcej wiadomości ze Świecia i okolic na www.pomorska.pl/swiecie.
- Słyszałem, że miał wielkie serce - potwierdza Maciej Rakowicz, policjant z Jeżewa.
- Przez 16 lat byliśmy w jednym klubie - wspomina Marzena Kempińska, do niedawna starosta świecki. - O jego śmierci dowiedziałam się w drugi dzień świąt i ciągle nie mogę dojść do siebie. Czemu tak jest, że odchodzą ludzie potrzebni, podziwiani? Roman mógł zrobić jeszcze tyle dobrego. Był wzorem uczciwości. Pamiętam, że gdy został przewodniczącym rady powiatu, poprosił o ograniczenie mu liczby godzin w jeżewskim urzędzie, bo obawiał się, że nie będzie mógł należycie wywiązać się ze swoich obowiązków w radzie. Nie chciał też narażać swojego urzędu. Miał wielką klasę.
Pan Zagórski chorował na serce, zmarł nagle.