Przemówienie Putina zapowiadające częściową mobilizację wywołało gorące reakcje w Rosji. Politycy i eksperci wyrazili entuzjastyczne poparcie w państwowej telewizji, ale wielu bogaczy dostało gęsiej skóry.
Nawet najbardziej oddani propagandyści nie byli w stanie ukryć obaw przed brakami gospodarki Rosji i jej kompleksu wojskowo-przemysłowego.
- Mobilizacja jest twarzą narodu. Ta twarz wydaje się być pozbawiona zębów, z problemami związanymi z brakiem sprzętu wojskowego i technologii, na które narzekają nawet najbardziej wściekli propagandyści. Kwestią nie mniej ważną niż inne jest to, jak dobrze ci ludzie będą uzbrojeni… Powinni otrzymać mundury, nowoczesny sprzęt, żywność, apteczki, przedmioty związane ze wsparciem, nowoczesną broń… - mówi analityk wojskowy Mikhaił Khodaryonok.
- Ci, którzy mieli szczęście nie stawić czoła mobilizacji, powinni wnieść swój wkład w inny sposób - dodał ekspert wojskowy Igor Korotczenko.
- Ważne jest, aby nowe dywizje, które powstają, otrzymały niezbędny sprzęt i broń. Ponieważ mówimy o przyszłości narodu, musi nastąpić konsolidacja wszystkich zasobów. Trzeba stworzyć fundusz wsparcia dla specjalnej operacji wojskowej. Nasza oligarchia powinna dzielić się swoimi dochodami, aby nasi bojownicy byli odpowiednio uzbrojeni i wyposażeni – podkreślił.
- Każdy powinien odegrać swoją rolę. Nie może być tak, że niektórzy będą się rozkoszować Rublowką [prestiżową dzielnicą na przedmieściach Moskwy], podczas gdy inni bronią Ojczyzny. Ci, którzy się tuczą w sensie ekonomicznym, muszą dzielić się swymi zasobami, abyśmy mogli dostarczać żołnierzom wszystko, co jest potrzebne - dodał.
dś
