https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

(Roz) Dęta afera

Dariusz Nawrocki
W Janowcu Wlkp. trwa spór. Były członek orkiestry zarzuca obecnemu kapelmistrzowi fałszowanie historii. Spór jest na tyle poważny, że zajmie się nim komisja. Nie będzie to jednak komisja specjalna, jak w "sprawie Rywina", ale jednak specjalnie zbierająca się w tej sprawie komisja oświaty.

     Przypomnijmy, że problem ten poruszaliśmy już w artykule "Nadęty problem? ". Benedykt Kochański twierdzi, że informacje na temat Janowieckiej Orkiestry Dętej im. Stanisława Rozmarynowskiego zawarte, między innymi, w książce "Dzieje Janowca Wlkp", są nieprawdziwe. Benedykt Kochański utrzymuje, że obecny kapelmistrz, Wacław Cholewiński, nie wstąpił do orkiestry w 1956 roku, jak podaje w książce, ale w 1990 roku. Sugeruje, że kapelmistrz świadomie fałszuje historię i wprowadza media w błąd, by uwydatnić swoje zasługi. Kochański przedstawia oświadczenia podpisane przez trzech starszych już członków orkiestry twierdzących, że Wacław Cholewiński w latach 1950-1970 nie był członkiem orkiestry.
     Powrót do przeszłości
     
Wacław Cholewiński w artykule "Nadęty problem? " uznał informacje podawane przez swojego byłego kolegę, trębacza, za bzdury. Przedstawia dziennik prowadzony przez byłego kierownika orkiestry, w którym istnieje zapis o tym, iż w 1956 roku w składzie orkiestry widniało jego nazwisko.
     - Czy dzienniki prowadzone przez pana Rozmarynowskiego są sfałszowane? - pytał pan Cholewiński. Dziwił się, że "osoby grające niegdyś w orkiestrze miały odwagę poświadczyć nieprawdę". Kontynuował, że z dokumentów wynika, że pan Kochański w 1956 roku nie uczestniczył w zajęciach zespołu. - Przychodził kiedy chciał i odchodził kiedy mu się coś nie podobało. Zawsze wszystkich szkalował. Dodał również, że 24 maja 2002 roku zarząd orkiestry wykluczył Benedykta Kochańskiego z członkostwa w orkiestrze.
     Żądamy przeprosin
     
Słowa te bardzo dotknęły Benedykta Kochańskiego. Dlatego też wraz z małżonką ponownie odwiedził "Gazetę Pomorską". Nadal upiera się, że Wacław Cholewiński mówi nieprawdę. Twierdzi, że ustalił, iż w 1956 roku pan Cholewiński był jedynie uczniem, a nie członkiem orkiestry. Pan Benedykt tłumaczy, że nie brał udziału w próbach w 1956 roku, bo był w wojsku. Potem systematycznie w nich uczestniczył. Grał z orkiestrą podczas setek uroczystości. Na zdjęciach, które przywiózł do redakcji, doskonale go widać. - Nie ma natomiast na nich pana Cholewińskiego. A musiałby stać blisko mnie, bo też gra na trąbce. Twierdzi, że wbrew opiniom pana Cholewińskiego, nigdy nikogo nie szkalował. Zwracał jedynie uwagę, gdy słyszał, że jego koledzy fałszują. Benedykt Kochański oraz osoby, które podpisały oświadczenia żądają przeprosin, gdyż czują się obrażeni słowami pana Cholewińskiego twierdzącego, że poświadczyli nieprawdę.
     Komisja specjalna
     
Sprawę jeszcze w tym tygodniu postara się wyjaśnić komisja oświaty. Na obrady mają zostać zaproszeni obaj panowie. Przyniosą ze sobą dowody świadczące o ich racji. - To sprawa, którą należy wyjaśnić. Komisja ma wypracować w tej sprawie stanowisko - powiedział Czesław Langowski, przewodniczący Rady Miejskiej w Janowcu Wlkp.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska