Pierwsze kwestionariusze do rąk żninian trafiły na początku stycznia. Od kilku tygodni można je pobrać ze strony internetowej (wypełnić i wysłać na adres e-mailowy urzędu miejskiego) bądź tradycyjną metodą na pytania odpowiedzieć w ratuszu i dokument dostarczyć do pokoju nr 12. - Chcemy, aby mieszkańcy sami zdecydowali o tym, ile w Żninie ma funkcjonować jednostek pomocniczych (osiedlowych rad - przyp. red.). - przekonuje Wacław Żychliński. - Ankieta jest zaproszeniem do debaty na temat przyszłości osiedlowych rad. Czas bowiem coś zmienić. Nie od dziś wiadomo, że formalnie działają u nas tylko dwie rady. Mieliśmy do wyboru przeprowadzenie ankiety albo spotkania z mieszkańcami. W obawie o zbyt małą frekwencje wybraliśmy to pierwsze - mówi.
Trafia na sesję
Kwestionariusze przyjmowane będą do 15 maja. Po ich zebraniu, przeprowadzone zostaną badania, a na ich podstawie powstaną uchwały, które po czasie trafią na sesję. - Taka jest procedura. Ostateczne zdanie w tej sprawie będą mieli rajcy - opowiada reporterowi "Pomorskiej" urzędnik.
Działania ratusza w sprawie konsultacji słabo ocenia Ireneusz Starczewski, przewodniczący rady osiedla nr 2: - Jestem za tym, aby przeprowadzić spotkania z mieszkańcami. Zwołać ludzi. Zachęcić do rozmów. Ankieta nie jest dobrym sposobem na debatę publiczną.
Gąsawka naturalną granicą
Przypomnijmy, przedstawiciel osiedla bloków jest zwolennikiem podziału grodu Śniadeckich na część wschodnią i zachodnią, gdzie naturalną granicę stanowiłaby Gąsawka. - Będę przekonywał żninian do takiego rozwiązania. O tym powinniśmy porozmawiać w cztery oczy, a nie posiłkować się ankietą. Osobiście z urzędu wziąłem ich całkiem sporo. Rozdałem mieszkańcom i żadna do mnie nie wróciła. Zatem - efekt słaby.
Waclaw Żychlinski z kolei jest optymistą. - Co rusz wykładamy kwestionariusze. Znikają w oku mgnienia. Ludzie biorą je do domu i wypełniają. Jednak jak na razie tylko jeden z nich trafił do mnie z powrotem.