Chodzi o dawny młyn w Sypniewie, który teraz znajduje się w prywatnych rękach. Trwa właśnie rozbiórka, która ma się zakończyć do września tego roku. Ale nie zniknie cały młyn - konserwator zabytków zezwolił jedynie na jego rozebranie do wysokości okien pierwszego piętra.
- Ten młyn jest u nas w ewidencji, a nie w rejestrze zabytków - tłumaczy Iwona Brzozowska, kierowniczka Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Bydgoszczy. - Zgodziliśmy się na częściową rozbiórkę, bo z opinii technicznej wynikało, że stan tego budynku jest bardzo zły. Uszkodzona jest konstrukcja dachowa, występują pęknięcia murów.
Brzozowska dodaje, że właściciele budynku będą zobowiązani przedłożyć projekt odbudowy, na który będą musieli uzyskać zgodę.
W sępoleńskim starostwie sprawa jest znana nie od dziś. - W 2008 r. dostałam anonim, z którego wynikało, że dzieciom i sąsiadom dawnego młyna grozi niebezpieczeństwo z powodu stanu tego obiektu - relacjonuje Danuta Szypryt, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Sępólnie.
Od razu doszło do kontroli. Po oględzinach powiatowy inspektor zarządził rozprawę administracyjną, która zobowiązywała właścicieli do przeprowadzenia remontu. Miał on nastąpić do 15 września 2009 r. Ale dzień przez tym terminem wpłynęło pismo od właścicielki, która poinformowała, że chce obiekt rozebrać, bo jego remont jest nieopłacalny.
Doszło do kolejnej rozprawy administracyjnej, a powiatowy inspektor zażyczył sobie wykonania ekspertyzy technicznej. Na jej podstawie stwierdzono, że młyn nadaje się do co najmniej częściowej rozbiórki. Gdy konserwator zabytków pozytywnie zaopiniował rozbiórkę, powiatowy inspektor 11 grudnia 2009 r. nakazał ją wykonać. Ma być przeprowadzona do końca września.
O komentarz poprosiliśmy Leszka Skazę, regionalistę, miłośnika zabytków. - Najgorsze, że wszystko dzieje się zgodnie z prawem - mówi Skaza. - Tak się zastanawiam, na czym polega opieka konserwatorska, skoro można dopuścić do takiego zniszczenia budowli?